Blogerskie pitu-pitu: Nasze polskie święta oraz te w Hiszpanii
Jest wielką miłośniczką kawy. Bez niej nie wyobraża sobie idealnego poranka. A książki?Potrafią dać jej nowe życie. Uwielbia błękit nieba, szum drzew i soczyście zieloną trawę. Na blogu Paulina G Lifestyle jest z miłości do pisania, czym całkowicie przypomina mnie. Chociaż już kolejny punkt – jej 5-letnia praca w modeling - pokazuje, jak wiele nas różni. Ale za to ostatnio wydało się, że pochodzimy niemalże z tego samego miejsca w Polsce. Jaki ten świat jest mały! Paulina przez modeling prowadzi życie na walizkach i podróżuje po krajach Azji i Europy. Od kilku miesięcy na dłużej zatrzymała się w Hiszpanii, w której być może osiedli się na stałe. I to właśnie o tej gorącej Hiszpanii porozmawiamy dzisiaj. Dokładnie rzecz ujmując o tamtejszych świętach!
BLOGERSKIE
PITU-PITU: NASZE POLSKIE ŚWIĘTA ORAZ TE W HISZPANII
Magda: Pierwszy raz od dawna tak bardzo cieszę
się na myśl o świętach. I mogę niemalże poczuć atmosferę, która temu wszystkiemu
towarzyszy. Nie pamiętam kiedy ostatnio, tak bardzo czekałam na Wigilię.
Paulina:
Oh, ja też czuję
świąteczną atmosferę. A zdawałoby się, że w gorącej Hiszpanii nie da się odczuć
świąt! Kompletna nieprawda! I tutaj można wyczuć, że nadchodzi coś magicznego.
Magda: W Polsce jest o
tyle łatwiej, że jest zimno. I komuś z naszego państwa, zawsze święta będą
kojarzyły się ze śniegiem i mrozem. Chociaż śniegu w Boże Narodzenie ciężko
się ostatnimi laty doszukać, to jednak szybciej zapada zmierzch, robi się
strasznie zimno i tylko odlicza się do tych konkretnych, wolnych od obowiązków
dni w grudniu.
Paulina: Zapewniam Cię,
że w gorących krajach też można poczuć tę atmosferę. Wprawdzie jestem bardzo
sentymentalna i nie ma dla mnie lepszych świąt niż te w Polsce, to jednak na te
hiszpańskie też czekam z niecierpliwością. Swoją drogą, w Hiszpanii też już
zaczyna mrozić. Ludzie tutaj zostawili zwiewne bluzki i lekkie tenisówki w
szafie, przerzucając się na kurtki i szaliki. I jeszcze te sklepy! Wystawy
lśnią świątecznymi dekoracjami: gwiazdy, choinki, renifery i Mikołaje!
Wszystkiego jest mnóstwo, a do tego sklepy są pootwierane także w
niedziele, a zwykle wtedy są zamknięte.
Magda: O proszę. A u nas
chcą zamknąć sklepy w niedziele i robi się z tego wielką burzę. Pisałam już o
tym trochę w rozmowie z Anią. Fajnie, że w Hiszpanii panują inne zasady, ale
skoro sklepy są otwarte w niedziele, to chętnie bym zobaczyła, jak to tam wygląda. W
Polsce do mnie strasznie uśmiechają się te wszystkie wystawy z
czerwono-zielonymi elementami i aż muszę się hamować, żeby nie wykupić
wszystkiego! Jak jest u Ciebie?
Paulina: Tak samo! Przed
świętami w każdym sklepie coś przykuwa uwagę i jak na złość pasuje do
mieszkania, wpisując się w kategorie „na pewno się przyda”. Ja też staram się
powstrzymywać przed kupowaniem ozdób. Ale chociaż mogę podziwiać ulice pełne
światełek czy ubranych choinek i nie płacić za to. Do tego te wszystkie grube
swetry i urocze skarpetki! Coś pięknego!
Magda: I jeszcze te
wszystkie potrawy, o których nie należy myśleć, bo człowiek od razu staje się
bardziej głodny. Mój chłopak ostatnio pytał babcie, czy na Wigilie zrobi mu pierogi. A jak usłyszał, że tak, ale postne, to stwierdził, że nie będzie ich
jadł, bo są niedobre, haha.
Paulina: W takim razie
Twojemu chłopakowi pewnie nie spodobałyby się też potrawy świąteczne z
Hiszpanii. Tutaj w czasie kolacji na stół wjeżdżają owoce morza: grube
krewetki, kalmary i małże. No największa uczta! A dla smakoszy słodyczy
przysmakiem jest turron – bardzo twarda czekolada z bakaliami, która mi
bardziej przypomina mniej słodką chałwę.
Magda: Oj w takim razie
faktycznie, raczej mógłby się w tym nie odnaleźć. Tak samo zresztą jak ja.
Jakoś takie specjały do mnie nie przemawiają, nie skusiłabym się na owoce
morza, a już szczególnie w czasie Wigilii. Wtedy to tylko pierogi z kapustą i
grzybami. No i oczywiście rybka!

Magda: Naprawdę? Mnie ten
moment kolacji wprawia w zmieszanie. Zawsze mam nadzieję, że jednak o
tym zapomną.
Paulina: Ja natomiast to
uwielbiam! Zawsze mam łzy w oczach i robi się jakoś cieplej na sercu, a na
twarzy wykwitają rumieńce. Od pozytywnych emocji oczywiście! U nas w Polsce
jest bardziej elegancko, tradycyjnie, a w Hiszpanii? Wielkie Olee! Po kolacji
gitara, śpiewy, klaskanie i głośne rozmowy nawet do białego rana.
Magda: Ja przy opłatku
czuję się nie na miejscu i nigdy nie wiem, co komu życzyć. To też kwestia tego, że
u mnie w rodzinie święta od lat są raczej takie… melancholijne i atmosfera
raczej jest napięta, a nie radosna. Ciekawa jestem, jak to będzie u mojego
chłopaka. W Hiszpanii wydaje się, że jest super!
Paulina: Zdaje mi się, że
my, Polacy, w ogóle jesteśmy bardziej poważniejsi, gdy przychodzi do świąt. To
jest wyjątkowy czas. Chociaż chyba nieistotne czy spędzi się go na spokojnie czy
imprezowo. Ważne, żeby być z rodziną, w ciepłej, przytulnej atmosferze.
Magda: Ja to jestem chyba
jakimś ewenementem, ale u mnie święta spędza się w swoim ścisłym gronie.
Zamiast wielkiej rodzinnej kolacji, mini kolacje w każdym z domów. I
ewentualnie jakieś wypady na kilka chwil do dalszej rodziny, tyle tylko, żeby
wypić razem kawę. Żałuję strasznie, że nie robi się czegoś większego, na skale
właśnie hiszpańską. Hiszpanie to chyba naprawdę niesamowicie otwarci i pozytywni ludzie.
Paulina: Ja przyznaję, że
czasem z nimi nie wyrabiam. Dla nich każda okazja jest dobra do spotkania się,
jedzenia, zabawy w rodzinnym gronie. A najbardziej mi się podoba to, że
wszystko jest spontaniczne. Nie planują wiele, nie ustawiają się, tylko idą na
żywioł czy to z wigilijną kolacją, czy z odmiennością odnośnie świątecznych
prezentów.
Magda: To znaczy? Czym ta
odmiennością się charakteryzuje?
Paulina: U nich od dawien
dawna prezenty przynoszą trzej królowie i to 6 stycznia. Wtedy to przyjeżdżają
i rozdają dzieciom prezenty. Żeby jednak nie było smutno, to w Boże Narodzenie
pod choinką również można znaleźć upominki. Nie są jednak tak okazałe, jak te z
6 stycznia.
Magda: Są to jakieś
konkretne prezenty? Coś typowo świątecznego, czy tak jak w Polsce, raczej
kupuje się coś, co obdarowywanemu może przynieść radość albo do czegoś się
przyda?
Paulina: Tak jak i w
Polsce, nie ma tutaj reguł odnośnie do tego, jaki prezent kupić. Daje się
wszystko: słodycze, kosmetyki, swetry, biżuterie… To, co może cieszyć
obdarowanego.
Magda: I też w Wigilię
prezenty przynosi wujek w przebraniu świętego Mikołaja?
Paulina: Dokładnie tak!
Ale 6 stycznia, przynoszą je trzej królowie i to jest zasadnicza różnica.

Paulina: Kiedyś już pisałam
na blogu, o tym, że Hiszpanie dosłownie rozumieją i szerzą zasadę „czuj się jak
u siebie w domu”. U nich możesz wyjąć sobie coś z lodówki, uciąć drzemkę czy
przyjść w mało oficjalnych strojach na Wigilie. Oni i tak nie będą się tym
przejmować.
Magda: To jest dopiero
podejście! Mam wrażenie, że podobnie może być w Ameryce. Ja nie mogłabym się w
tym odnaleźć. Nie lubię grzebać w cudzych rzeczach. Jakieś to dla mnie dziwne i
niekomfortowe. Źle bym się też czuła, gdyby ktoś zaglądał w taki sposób do
moich szafek. Z drugiej jednak strony, piękne są te zwyczaje. Aż chciałoby się
jechać i samemu spróbować tej gościnności.
Paulina: Ten kraj ma dużo
do zaoferowania. Panuje tutaj wiele fajnych obyczajów, nie tylko świątecznych,
ale jakichkolwiek. Jeśli jednak chodzi o święta, to jak już wcześniej
wspomniałam – najbliższe sercu są te polskie. W tym roku też spędzam je w
rodzinnym gronie i już nie mogę się doczekać!
Magda: Czyli jednak nie
zostajesz w Hiszpanii, aby jeszcze bardziej poczuć wigilijny klimat?
Paulina: Święta tam
trwają do 6 stycznia. Kiedy my po drugim dniu świąt idziemy do pracy i wszystko
jest pootwierane, tak w Hiszpanii większość instytucji i sklepów jest wciąż
nieczynna. Ludzie przeznaczają te wolne dni na spotkania z dalszą rodziną albo
kolacje z przyjaciółmi. Ja do 29 grudnia będę w Polsce, a potem lecę świętować
dalej.
Magda: To brzmi jeszcze
lepiej! Kusisz mnie strasznie, żeby wpaść tam i to wszystko zobaczyć. I
naprawdę ludzie wytrzymują tak bez tych sklepów? Niesamowite! Ciekawa jestem,
jak to jest z tą komercjalizacją świąt. Jak Hiszpanie patrzą na to, że teraz
częściej stawia się na choinkę i wszystkie te ozdoby, a nie na aspekty religijne?
Paulina: To wszystko
zależy od ludzi, domów i tradycji. Akurat tutaj nie ma znaczenia czy to Polska,
czy Hiszpania. Wiele rodzin obchodzi Boże Narodzenie nie wspominając słowem o
narodzinach Jezusa. Dla innych będzie to miało największe znaczenie. Wszystko
to kwestia wiary. Ja nie mam nic przeciwko ludziom, którzy wykorzystują ten
czas tylko na spotkania z najbliższymi. Ważne, żeby były one wypełnione
miłością i spokojem. Nawet jeśli wkrada się w to komercja.
Magda: Czyli tak naprawdę
są rzeczy, które nas łączą. I chociaż cel świąt jest ten sam, to jednak od
danej rodziny zależy, jak spożytkuje ten czas. U mnie zdecydowanie święta nie
należą do tych religijnych. Ba, nawet nie byłam na pasterce!
Paulina: Pewnie, że tak.
U nas są kolacje z 12 potrawami, a w Hiszpanii grill. Dla mnie to brzmi jak
żart, ale u nich to normalne, taka ich tradycja. A czy to w duchu religijnym,
to już dla mnie nie ma znaczenia. Z tego co widzę, to obie jesteśmy
tradycjonalistkami: karp, pierogi, śnieg i typowa polska Wigilia. Chociaż na
Pasterce sama byłam tylko kilka razy w życiu. Nie przepadam za tym, czas dłuży
się niemiłosiernie, zimno i nie można opanować ziewania.
Magda: No pewnie! Jak
kuchnia, to tylko polska. Nie żadne grille, bo to jest dobre na letni plażing,
a nie na mroźne zimy. Widzę też, że nie mam co żałować tego, że nigdy nie
poszłam na Pasterkę, haha.
Paulina: Z całą pewnością
nie masz czego żałować.
Magda: Paulina, a powiedz
mi jeszcze na koniec: czy w Hiszpanii też przygotowuje się tyle jedzenia? U
mnie w rodzinie oczywiście wychodzi się z przeświadczenia, że trzeba dużo
nagotować, bo będzie się dużo jadło, a potem i tak większość tego jedzenia
zostaje na kolejne dni. I nikt już nie może znieść tej warzywnej sałatki
jedzonej na śniadanie, obiad i kolację!
Paulina: Hmm. W Hiszpanii
przygotowuje się mnóstwo jedzenia. Jednak Polska to Polska. U nas w święta się
przeważnie je (i tyje), w Hiszpanii tego jedzenia jest jednak zdecydowanie
mniej.
Magda: Czyli jednak
wysuwamy się na prowadzenie w konkursie na najbardziej umęczonych i
zapracowanych ludzi, którzy się dali ponieść przedświątecznej gorączce. Nic
tylko gotują i sprzątają. Czyste szaleństwo! Chyba wolałabym ten hiszpański
spontan.
Paulina: Zdecydowanie
tak. Do tego tam, jak wspomniałam, nie ma takiej powagi. Nie ma tego opłatka,
czy tradycyjnych potraw. Święta są dłuższe i skupiają się głównie na tym, żeby
jak najwięcej czasu spędzić z rodziną. Ale tak jak i w Polsce liczy się
towarzystwo kochających osób, rodzinna atmosfera, wspólne kolędowanie i świetny
humor!
Magda: I tego Tobie,
sobie i wszystkim, którzy to czytają życzę z całego serca. Wesołych Świąt!
PHOTOS: www.pexels.com
Super post. Fajnie było dowiedzieć się jak świętuje się Boże Narodzenie w Hiszpanii. :) Nie miałam pojęcia, że ludzie nie dzielą się tam opłatkiem.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt. :)
Dla mnie tez było to wielkim zaskoczeniem!
UsuńAle ja jej zazdroszczę że lubi łamać się opłatkiem! Ja tego nienawidzę i też co roku mam nadzieję że zapomną:P W Stanach co prawda też nie ma tego zwyczaju...ale co z tego jak ja Wigilię spędzam z Polakami :P
OdpowiedzUsuńOj ja mam tak samo. Dla mnie to tragedia.
UsuńUczyłam się hiszpańskiego w liceum i pani, która mnie uczyła nakładała duży nacisk na kulturę hiszpańską, stąd trochę wiem jak wyglądają tam Święta, i rzeczywiście, wydaje się magicznie :) Ja w tym roku niestety spędzam Święta w Holandii.
OdpowiedzUsuńNiestety? Zawsze to coś nowego, fajnego. Ciekawa przygoda do przeżycia.
UsuńJak to tak bez opłatka? Cóż, chyba wolę nasze polskie tradycje ;)
OdpowiedzUsuńJa bym się cieszyła!
UsuńCiekawy post! warto dowiedzieć się jak święta wyglądają w innych krajach ;) Ja jednak wolę Nasze, Polskie święta ;)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie! Z wielką chęcią bym dowiedziała się jeszcze o innych krajach:)
UsuńŚwietnie sie czytało <3 Pieknie!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/12/swiatecznie-na-swieta.html
Obiecuję - zbanuje za te linki:):)
UsuńHaha "owoce morza tak, ale w Wigilię?" - mega! Świetny post.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to nawet w zwykły dzień tak nie bardzo:D
Usuń6 dni wolnego - wow!
OdpowiedzUsuńNo mają rozmach!
Usuńco kraj to obyczaj:)
UsuńNie czuje swuat w tym roku - mamy aktualnie9st na plusie więc jest prawie jak w Hiszpanii 😂
OdpowiedzUsuńI deszcz! Ja wczoraj ledwo wyjechałam z podwórka, taka pogoda🙈
UsuńBardzo ciekawa rozmowa :)
OdpowiedzUsuńO 6 stycznia słyszałam, bo mam kolegę Hiszpana i mi kiedyś o tym dniu mówił bo pytał się mnie jak wyglądają Swięta w Polsce :)
Dziękujemy!
UsuńJa mam podobnie jak ty przy łamaniu opłatka czuję się zmieszana. Ogólnie to dla mnie najważniejsze jest to że można odpocząć a cała ta magia jakoś we mnie nie rusza kompletnie. Chyba wolałabym spontanicznie święta w Hiszpanii :) na blog Pauliny muszę zaglądnąć koniecznie :)
OdpowiedzUsuńOoo, ja to sobie wreszcie pospałam przez te kilka dni.
UsuńJa nie lubię świąt. Nie nawidzę tego przepychu i gonitwy. W tym roku porządnie odpoczęłam ;)
OdpowiedzUsuńTym odpoczynkiem też należy się cieszyć!:)
UsuńFajnie było się dowiedzieć o tradycji obchodzenia świąt w Hiszpanii ^^ Zazdroszczę jedynie tego, że nie muszą dzielić się opłatkiem. Zwłaszcza z osobami, których nie lubią. Pozdrawiam i dziękuję bardzo za odwiedziny ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMnie też ucieszyłoby odejście od tej tradycji:D
UsuńUczę się hiszpańskiego, więc część z tych rzeczy już wiedziałam - na lekcjach przed świętami mieliśmy zajęcia właśnie o tradycjach. Zwłaszcza ciekawe wydaje mi się to dawanie prezentów przez Trzech Króli.
OdpowiedzUsuńTa spontaniczność wydaje się naprawdę urzekająca, tym bardziej, że u nas wszystko musi być zapięte na ostatni guzik i ściśle zaplanowane. Uwielbiam nasze tradycje i jedzenie na święta (chociaż owoce morza są super, ale wiadomo, tradycja, człowiek się przywiązuje do tych sałatek i bigosu :D), to że jest tak elegancko i uroczyście, ale też ciepło i zabawnie, jednak... zdecydowanie przydałby nam się hiszpański luz. I ta niesamowita otwartość! Bo w świętach chodzi również o gościnność, duchowe przeżycie i świętowanie narodzin Jezusa (jeżeli ktoś jest wierzący, oczywiście), spędzanie czasu z najbliższymi, odpoczynek i spędzanie pięknego czasu przy pysznym jedzeniu. A nie stresowanie się, spinanie, chłód, ciągłe denerwowanie się, czy wszystko wyjdzie. Myślę, że tego moglibyśmy się nauczyć od państw śródziemnomorskich (we Włoszech też niesamowicie urzekała mnie ta spontaniczność, gościnność, towarzyskość, radość i miłość do świętowania) - otwartości, życzliwości, luzu.
Poza tym jednak lubię nasze święta. I opłatek też akurat uwielbiam. To dla mnie zawsze okazja do wzruszeń, usłyszenia miłych słów oraz złożenia życzeń ludziom, których kocham i lubię najbardziej na świecie. Aż się ciepło robi na sercu. Ale wiem, że dla wielu to koszmar.
Hiszpańska otwartość, gościnność, super, ale też raczej nie jestem typem osoby, której podoba się grzebanie w rzeczach czy takie wchodzenie do cudzego domu bez uprzedzenia. W sensie... to przepiękna gościnność i otwartość, ale je jednak cenię sobie intymność, prywatność.
Szalenie podoba mi się format tej serii, że to nie sztywny wywiad, a właśnie swobodna, sympatyczna rozmowa. Super!
Pozdrawiam ciepło!
P.
Bardzo dziękuję za te ciepłe słowa odnośnie moich postów. Staram się strasznie, żeby to nam wychodzilo, jak w tej Hiszpanii imprezy - na luzie.
UsuńJa nie wyobrażam sobie świąt z innym jedzeniem jak to świąteczne, nasze polskie. Ale zazdroszczę strasznie tego, że w tej Hiszpanii święta wychodzą spontanicznie, a u nas zanim nadejdą to człowiek wystarczająco się umoczyć i jedyne i czym będzie marzył to sen. Mam nadzieję, że ja takiej gorączki przedwiecznej nie będę przeżywała.
Mnie również spodobał się format tej rozmowy, można w spontaniczny sposób dowiedzieć się o innych zwyczajach. Jedak mam wrażenia, nawet patrząc na doświadczenia mojej siostry globtroterki, że nie ma jak to święta u nas w Polsce z tym specyficznymi potrawami i taką naprawdę rodzinną atmosferą. Np. jak moja siostra wyjeżdża to tak szykuje swój wyjazd, żeby jednak na wigilię być tutaj w Polsce.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście każdy ma swoje preferencje, upodobania i ulubione smaki.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
Dziękuję i Tobie za te słowa! :)
UsuńNo zdecydowanie co polskie święta, to polskie. Mają swój urok i naprawdę aż się odlicza do nich jak tyłki sie skończą.
W sumie to ja nie przepadam za dzieleniem się opłatkiem, a właściwie dzielenie się jak dzielenie, gorzej z życzeniami... Które i tak się nigdy nie spełniają :D
OdpowiedzUsuńJa to nigdy nie wiem, czego komuś życzyć. I poza zdrowiem to zwykle niewiele mi wpada do głowy 😂
Usuń