Ranking miejsc, które powinny (ale w praktyce nie muszą) gwarantować dobry sen
Jestem śpiochem i nie
będę tego ukrywała. Dla mnie sen powinien trwać przynajmniej do godziny ósmej,
żebym w ogóle mogła powiedzieć, że sobie pospałam. Tak jednak często nie ma, a
z biegiem lat, nie ma tak praktycznie wcale. Bo studia, bo praca, bo trzeba
gdzieś jechać, najlepiej z samego rana. Na szczęście są miejsca, które krótki
sen mogą przedłużyć o potrzebną organizmowi drzemkę. Niestety, są też miejsca,
które zdecydowanie nie nadają się do tego, żeby tam spać. I dzisiaj przed
takimi miejscami przestrzegam, jednocześnie pokazując, dlaczego warto czasami
się skusić. Napiszę także o tym, gdzie mi się śpi najlepiej i od razu na
wstępie zapytam: jak to się sprawdza u Was?
Do
dzieła!
RANKING MIEJSC, KTÓRE POWINNY (ALE W
PRAKTYCE NIE MUSZĄ) GWARANTOWAĆ DOBRY SEN
Dom
Kiedyś
uważałam, że moje łóżko w rodzinnym domu, to najlepsiejsze miejsce pod słońcem
do tego, żeby dobrze spać. Potem zaczęły denerwować mnie pewne rzeczy. Jak
ciągle włączone gdzieś w domu światła. Potem hałas, który moja rodzina robiła
całkiem spory. W końcu włączone komputery, laptopy czy nawet telefony, z
których korzystała siedząca w pokoju siostra. Apogeum jednak osiągnęłam, gdy
moje łóżko zostało zmienione na a) węższe i b) twardsze. No od tamtej pory w
domu pospać można, ale to sen raczej niespokojny i przerywany dziwnymi hałasami
czy przebłyskami światła. A zapowiadało się tak dobrze! Ciepło, spokojnie i
przede wszystkim – w domu.
Namiot
Rzecz działa się w górach, a jeszcze dokładniej, podczas
mojej pierwszej wycieczki w Bieszczady. Obok chłopak, który bardzo skutecznie
kradł moje serce, by w końcu stać się moim kochanym misiem (kocham!).
Obiecywał, że w nocy będzie zapewniał ciepło, w końcu to sierpień, w górach
zimno, mokro, a ja jestem absolutnym zmarzluchem.
Ale to
tylko obietnice. Koniec końców leżę sobie w bluzie, pod grubym kocem i trzęsę
się z zimna. I cichaczem przysuwam się do niego bliżej, bo bije od niego takie
gorąco, że nawet śpiwór, którym się odgradza, jakoś to ciepło podaje dalej. I
tak skradam się bliżej, skradam, a on jak na złość ucieka coraz dalej! A ja
sobie leżę; szczękam zębami; wspominam to, jak zapewniał, że tak, przecież będzie
mnie grzał i przeklinam natrętnego grajka, przez którego nie mogę zmrużyć oka
do 3 nad ranem, bo za każdym razem, gdy już przymykam oczy, ten zaczyna jeszcze
głośniej grać na tej swojej gitarze.
Podsumowując: nie polecam. No chyba, że jednak ktoś będzie
Was grzał, tak jak obiecał (i tak Cię kocham).
Pociąg
Jedna stacja. Jakieś 5 minut. Tyle wystarczy, żebym
zapadła w nieregularny sen, przerywany nerwowym wyglądaniem za okno i
zastanawianiem się, czy może nie przespałam stacji. Albo nie zaczęłam się
niekontrolowanie ślinić na oczach tych wszystkich ludzi, co czasami człowiekowi
może się zdarzyć, gdy przymyka oko i łapie drzemkę (no nie mówcie, że Wam się
nie zdarzyło…). Jest wygodnie. Chyba, że suniemy starym rupieciem, który już
dawno powinien zostać odstawiony na bocznice i nie ośmieszać polskiej kolei.
Jeśli zdarzy się pociąg trochę starszy niż zazwyczaj, to sen może być jeszcze
bardziej niespokojny, przerywany także głośnym warkotem, który tylko pociąg
jest w stanie stworzyć. Ale drzemka to drzemka! Na takie krótkie w pociągach
nie ma co narzekać, bo dobre są i te z samego rana, i te, gdy człowiek zmęczony
życiem wraca do domu.
Samochód
Jedziemy we wspomniane już Bieszczady. Podróż to długa,
kilkugodzinna, w dodatku jeszcze nawet nie świta. Spać powinnam już dawno, w
końcu to dzień spędzony w pracy i w pociągu, którym musiałam wrócić do domu.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zasypiam w samochodzie.
Chyba ku ogólnej uciesze innych, bo w końcu, jak można spać jadąc w góry? Ano, tak
jak ja: oprzeć się o szybę i po prostu spać. Krótko, tyle tylko, żeby
zregenerować siły. W dodatku słysząc dobiegający z głośników rap, którego
jeszcze wtedy, nie za bardzo się lubiło. Samochód to jednak dobre miejsce na sen,
chyba że ktoś ma chorobę lokomocyjną albo jedzie z kimś, kto prowadzi tak, jak
mój ojciec. Poza tymi przypadkami, każdy
inny jest dobry na drzemkę. I nie ważne czy podróż trwa kilka godzin, czy parę
minut. Nawet jadąc z moim chłopakiem kilka kilometrów, łapałam się na tym, że
oczy same mi się zamykały.
To
wszystko wina samochodów, bo usypiają. Wiadomo.
Komunikacja
miejska
I to nie byle jaka, bo ta warszawska. Napiszę tylko tyle:
sama sobie współczuję, bo jednak tam się spać nie da, a czasami by się to
przydało. W warszawskich autobusach, tramwajach czy nawet w metrze, trzeba
zawsze mieć się na baczności. Nigdy bowiem, nie można czuć się na tyle
bezpiecznie, żeby zamknąć oczy. Ja przynajmniej nigdy się tak nie czułam. I już
nawet nie chodzi o to, że ktoś mógłby mnie podczas drzemki okraść (chociaż to
niewykluczone), ale o zwykły strach przed tym, żeby nie spaść z fotela.
Kierowcy bowiem jeżdżą jak wariaci. I tego się trzymajmy i zostawmy sen na inną
porę.
Aula
Nie wiem jak u Was, drodzy koledzy studenci, ale u mnie
fotele na auli są bardzo wygodne. Można się spokojnie oprzeć, zapaść w ten
fotel, zamknąć na chwilę oczy i jakoś tak dać się ponieść sennej atmosferze. A
potem to już tylko zdjęcia koleżanek są w stanie pokazać, że serio na wykładzie
się drzemało.
Warszawa
Ponad dwa lata mieszkałam w Warszawie i trochę nocy tam
przespałam. I powiem Wam tyle: było dobrze! Przede wszystkim bowiem
wyeliminowane zostały czynniki, które nie pozwalały mi spokojnie spać w domu, a
był to przede wszystkim hałas i palące się gdzieś światła. Poza kilkoma
przypadkami oczywiście, nie można mieć zawsze tak dobrze... Całość jednak
wypada spoko, bo naprawdę to miejsce i to osiedle, było na tyle spokojnie, że
mogłam spać i z tego snu dobrze się korzystało.
Ale, bo jakieś być musi, spanie w bloku latem, to istna
tragedia. Gdy temperatura, nawet w nocy była kilkanaście stopni powyżej zera,
to robiło się strasznie duszno, a czasami nawet tak duszno, że nie było czym
oddychać. Wtedy to nic, tylko uciekać na wieś i chłodzić się w murach
rodzinnego domu, który zdecydowanie duchocie nie pozwalał dostać się do środka.
Współczuję tym, którzy takich ucieczek nie mogli praktykować.
W
jego ramionach
W jego ramionach, świat dookoła po prostu traci na
znaczeniu. Może lać, może być mróz, wiatr albo koniec świata, ale i tak będę
spała jak suseł, gdy mam go obok. Gdy tuli do siebie tak, jak nikt inny na
całym świecie by nie tulił i grzeje (wreszcie!), gdy z powodu zimna cała się
trzęsę. Czy może być coś lepszego niż ukochana osoba, która trzyma cię mocno w
ramionach i przy której czujesz się kochana, bezpieczna, szczęśliwa i w dodatku
możesz spać z nią wszędzie, a i tak będzie ci dobrze? Bo masz jego obok i tak
naprawdę wszystko inne absolutnie się nie liczy? Bo jesteś w najlepszym miejscu, w którym mogłabyś się znaleźć? Dla mnie to zawsze taka ostoja, a sen
wtedy jest znacznie spokojniejszy i przyjemniejszy. W końcu mam blisko moje
szczęście. I mogłabym spać nawet pod gołym niebem, najważniejsze, że przy nim.
Co tu dużo mówić: w Twoich ramionach, misiaku jest
najlepiej na świecie. I mogę tak codziennie, a i tak mi się to nie znudzi. A
budzić się przy Tobie, czy to o 6, czy o 10 rano – nie ważne, najważniejsze, że
obok i z „kocham Cię” na początek nowego dnia.
PHOTO: Ryan McGuire
W jego ramionach jest najlepiej, nawet jeśli oznacza to drzemkę w pociągu czy zaśnięcie przy kolejnej części (jego) ulubionego filmu. Przy nim zawsze najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńA moje krzesła w aulach niestety nie są wygodne... zasypia się szybko, ale wcale nie śpi się dobrze ani spokojnie ;)
Pozdrawiam!
Zgadzam się z tym w stu procentach! Nie ważne gdzie, ważne że razem 💙
UsuńMi sie najlepiej spi w domu. Nie cierpie nocować u kogos, mogę wracac nawet o świecie do swojego łóżeczka ;p
OdpowiedzUsuńJa to umiem spać tylko w nocy i tylko w łóżku (ewentualnie w jakimś śpiworze). Wszelkie drzemki w ciągu dnia, albo podczas podróży odpadają ;) Choćbym nie wiem jak była zmęczona, tak w samochodzie czy pociągu nie zasnę ;)
OdpowiedzUsuńJa też tak mówiłam, a potem musialam po 5 być już w pociągu i to zdecydowanie musiało przedłużyć mój krótki sen:D
UsuńMi się najlepiej śpi w domu bądź w samochodzie podczas podróży :d
OdpowiedzUsuńOby tylko ktoś łagodnie prowadził ten samochód i można całkiem dobrze pospać:D
UsuńJa tam zasnę wszędzie i w każdej sytuacji xD
OdpowiedzUsuńTakiej to dobrze!
UsuńKolejny śpioch pozdrawia! Mi się świetnie śpi w każdym z tych miejsc. Dom, akademik, podłoga u znajomego... Podłoga w schronisku, namiot, idealnie! W pociągu do Krakowa, który znam aż za dobrze... W busie, opierając się na ramieniu przypadkowego gościa. Nie ma złych miejsc
OdpowiedzUsuńPodłogi nie próbowałam akueat, więc ciężko powiedzieć:D
UsuńW domu i w jego ramionach najlepiej :)
OdpowiedzUsuńZdarza mi się czasem usnąć w samochodzie, ale nie jest to jakoś mega wygodne, wręcz męczące tak samo jak w pociągu. :) No chyba, że to będzie w jego ramionach :D
Fajny pościk!
http://live-telepathically.blogspot.com/
W jego ramionach to wszędzie jest dobrze.
UsuńJa to już przywykłam do tych krótkich drzemek w środkach komunikacji miejskiej i jest to wybawienie.
Genialny jest ten wpis! Fajnie piszesz, lekko i ciekawie :) Też jestem śpiochem, więc doskonale rozumiem, że wstając przed 8 czy 9 NIE DA SIĘ WYSPAĆ i już. Niestety w aucie czy samolocie nie potrafię xD
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Ci się spodobało:)
UsuńO, i bardzo dobrze rozumujesz. Jak dla mnie, to również nie jest pora, kiedy powinno się wstawać:D
haha ja nie mam problemu ze snem :D udało mi się przespać nawet na zimnym dworcu w Londynie :D no i w wielu innych miejscach na dziko :D
OdpowiedzUsuńTego chyba nie chcę próbować 😂
Usuńa ja mam kłopot ze spaniem :P jedynie w łóżku jestem w stanie zasnąć :P
OdpowiedzUsuńNie można się w tej kwestii ograniczać:D czasami takie drzemki w komunikacji miejskiej są tym, czego najbardziej potrzeba:D
UsuńA ja problemu nie mam ze spaniem. Mogę wszędzie gdzie się da, aby tylko oczko potrenować.
OdpowiedzUsuńTo już jesteś poziom wyżej ode mnie. U mnie "wszędzie" się nie sprawdza:D
UsuńU mnie różnie to bywa z tym spaniem, najlepiej śpi mi się w swoim łóżku :D
OdpowiedzUsuńMi teraz najlepiej w łóżku mojego chłopaka:D
UsuńDla mnie najważniejsze jest to, aby przespać 7 godzin. Może być więcej, nie zaprzeczam, ale 7 to minimum! Do tego musi się znajdować w konkretnych ramach godzinowych, ta szczęśliwa siódemka jest od nich bardzo zależna. Jeżeli będę musiała wstać o 4 rano, nie ma takiej siły, bym wstała wypoczęta, nawet i po ośmiu, czy dziewięciu godzinach nieprzerwanego spania. Mogę wstać i zdrowo się czuję, jeżeli wstanę o 5, 6, 7 czy później, obojętne - ale nie wcześniej.
OdpowiedzUsuńDom zawsze sprzyjał moim snom, bo to dom. Gorzej z kotem, który gdy wstał, od razu chciał wszystkiego, czego tylko może pragnąć kot.
No i klimat bloków. Latem za gorąco, zimą za sucho od ogrzewania. Codziennie rano budziłam się gromkim kichnięciem, potem przez pół godziny miałam katar. Ale zawsze się wysypiałam.
Namiot uważam za świetną rzecz. Zawsze się w nim wysypiałam, odseparowana tą cienka powłoką od reszty świata, ale pod warunkiem, że nie było gdzieś w pobliżu jakieś imprezy... Nie jestem zmarzlakiem, więc ten problem odchodzi.
Lubie spać w pociągu. Może i jest niewygodnie i głupio się wygląda z rozpłaszczona twarzą na szybie, ale po zarwanej nocy (najczęściej tak wracałam), trzeba było, po prostu i już. Zawsze nastawiałam sobie budzik, na tak średnio pół godziny przed planowanym przyjazdem do celu. I ten sprzyjający zasypianiu stukot kół...
W samochodzie dobrze śpi się zawsze. Nawet jeśli pasażerowie gadają, nie przeszkadza mi to. Gorzej jeśli kierowca jeździ zbyt zrywnie, do tego jest noc, a Ty wiesz, że on widzi jak kret. Wtedy masz oczy rozwarte jak pięciozłotówki.
Często zasypiałam w tramwaju. w Łodzi, bo ja z Łodzi jestem.
Haha oczy rozwarte jak pięciozłotowki przekonałyby mnie, że nie jest bezpiecznie i trzeba sobie jakoś ogarnąć czas (tj. nie spać ale też zbyt usilnie nie patrzeć na to, jak ktoś jeździ). Ja odkąd mam prawko to w ogole ciezko znoszę jazdę na siedzeniu pasażera, bo zawsze łapie sie na tym, że próbuje wciskać hamulec, a tu go nie ma😂 dlatego tez preferuje tył.
UsuńMam podobnie z tym spaniem. Dla mnie wstawanie przed 8 to tragedia i raczej sie nie przestawie. Tak po prostu mam, że jak wstaje wczesniej, to potem chodzę zmęczona.
W komunikacji miejskiej nie wyobrażam sobie spania. W pociągu na dalekiej trasie zdarzyło mi się przysnąć, ale jedynie we własnym łóżku wysypiam się najlepiej, pod warunkiem, że mogę pospać bo też nie cierpię rannego wczesnego wstawania, szczególnie gdy za oknem wciąż ciemno:)
OdpowiedzUsuńO tak! Latem jeszcze jakoś można się poderwać, ale zima to istna katorga. Wstajesz ciemno, kładziesz się, jeszcze gorzej...
UsuńMi zdecydowanie najlepie się śpi w ramionach mojego faceta :)
OdpowiedzUsuńSandicious
Oj tak!
UsuńJa też uwielbiam spać, nie mogę wstawać wcześnie w wolny dzień choćbym chciała.
OdpowiedzUsuńJa się dziwię moim rodzicom, że w wolny dzień potrafią dobrowolnie wstać o 7😂
UsuńW namiocie spałam jak byłam mała - uraz do teraz, i w zeszłym roku na Woodstocku ale już u boku osoby, która zapewniła że nie będzie w namiocie żadnych szczypawic :D i jakoś się udało :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru :)
ANRU,
To widzę, że jakieś nieszczęśliwe przygody z tym namiotem. Ja pamiętam, jak jako nastolatka z koleżankami chciałam spać pod namiotem. Ten rozstawiony na podwórku, więc niby wszystko spoko, a jednak i tak zwialyśmy do domu😂
Usuńjakoś nie potrafię spać w pociągu, może gdybym jechała kuszetką było by inaczej
OdpowiedzUsuńJa kiedyś sobir tego nie wyobrażałam, ale wszystko się zmieniło, jak musiałam wcześnie wstawać:D
UsuńMi ciężko spać gdziekolwiek poza moim łóżkiem :D
OdpowiedzUsuńJa mam tak teraz z łóżkiem mojego chłopaka. Najwygodniejsze!
UsuńMi się najlepiej śpi w rodzinnym domu. Mam tam wygodne łóżko i pokój oddalony od kuchni i salonu, dzięki czemu w nocy żadne odgłosy nie są mnie w stanie obudzić. Choć mi do snu potrzeba tylko ciepłej kołderki, ciemności i zasypiam momentalnie, jak się tylko odpowiednio umoszczę. A obudzić mnie to wtedy wyższa szkoła jazdy :D Dlatego moja przyjaciółka podczas piżama party nigdy nie każe mi się kłaść, bo wie, że choćbyśmy gadały o wciągających i poważnych rzeczach, jak będę mieć miękko, ciemno i ciepłą kołdrę, to zasnę wpół słowa :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś miałam problemy z zasypianiem i potrafiłam przez dobre półtorej godziny leżeć i rozmyślać, bo sen mnie nie łapał. Teraz mam znowu tak, że wystarczy mi trochę miejsca i oczy się zamykają. Chyba się starzeje.
UsuńU mnie wygrywa w ramionach mojego faceta <3
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2017/11/miekkosc-weluru.html
To jest zawsze najlepsze wyjście 💜
UsuńFajny pomysł na wpis! :D W moim wypadku łóżko w rodzinnym domu to wciąż dobry przyjaciół, ale całą resztę moge potwierdzić... Spnie w aucie to totalna masakra, z jednej strony super miło, w z drugiej trzaskanie głową o szybę, zwisanie na pasie grhh 😖
OdpowiedzUsuńSpanie w samochodzie jest na bank lepsze niż czytanie. Od czytania ti mi zaraz niedobrze 😂
UsuńJego ramiona to chyba mimo wszystko najlepsze miejsce na jakikolwiek sen :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym!
UsuńJa mogłabym spokojnie spać po 11 godzin i być nadal niewyspana. Niestety lubię spać i jest to uciążliwe. Natomiast ostatnio mam problemy z zaśnięciem :(
OdpowiedzUsuńMi na problemy ze snem pomogła Warszawa 😂 Chyba w jakiś cudowny sposób te bloki mnir jednak od razu usypiały.
UsuńMnie najlepiej śpi się we własnym łóżku. Jadąc samochodem jako pasażer zwykle pogrążam się w rozmyślaniach i w końcu zasypiam. Od czasu do czasu utnę sobie też drzemkę w autobusie, ale to taka bardziej kontrolowana, w końcu trzeba uważać, żeby mnie nikt nie okradł. :D
OdpowiedzUsuńO kradzież o ja się niw martwie. Prędzej o to, żeby nie przegapić stacji😂
UsuńOstatnia opcja najbardziej mi się podoba, chociaż ja i mąż zawsze śpimy odwróceni do siebie tyłkami :)
OdpowiedzUsuńTo ja zawsze gonię swojego i chociaż trochę, ale przytulona być muszę!
UsuńPociąg to było zdecydowanie moje ulubione miejsce do spania! Budziłam się za każdym razem jak się pociąg zatrzymywał, więc nie bałam się że prześpię stację (dla pewności nastawiałam budzik) i tak się bujałam na studia! Natomiast w samochodzie nigdy nie śpię, choćby mi się bardzo chciało, ponieważ wiem jak to jest kiedy jestem kierowcą a ktoś obok śpi! Same oczy lecą, a głupio zginąć w wypadku samochodowym bo kierowca zasnął :P
OdpowiedzUsuńOj chyba wolałabym się przespać i dojechać na spokojnie np. Zamieniając się z kierowcą, żeby i on się zdrzemnął. Jak jestem śpiąca to i tak do niczego sie nie nadaje.
Usuńja uznaję tylko jeden rodzaj miejsca do spania - łózko
OdpowiedzUsuńOby wygodne i szerokie!
UsuńCo jak co, ale w domu śpi się najlepiej - i to własnym! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
U mnie się od jakiegoś czasu nie sprawdza:D
UsuńByle u boku mojego Męża to każde miejsce przeżyje ;) :*
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, jak świetnym usypiaczem jest kochany facet obok! Jeszcze do tego jak przytula albo smyra po głowie... Mhhh
Usuń