Krótka historia o tym, jak - kolejny raz - zepsułam telefon
Deszcz. Warszawa. Obładowana zakupami z Biedry,
wracam do mieszkania.
Telefon chowam do kieszeni, w słuchawkach pobrzękuje
muzyka. Gorąco mi jak cholera. Po co ja robiłam takie duże zakupy? I dlaczego w
pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby nieść mi tę przeklętą torbę?
Deszcz moczy mi koszulkę, torba wrzyna się w
ramię. A potem zahacza o telefon. Który zrywa się ze słuchawek i ląduje...
prosto w kałuży. Ślizga się przez nią pół metra i ginie pod wodą.
Lipiec, warszawskie Bielany. Podnoszę utytłany
w błocie telefon i próbuję wytrząsnąć z niego wodę. A potem błagam w myślach,
żeby działał.
Bo widzicie, tydzień temu odebrałam
go z naprawy. I wolałabym nie oddawać go tam znowu.
KRÓTKA HISTORIA O TYM, JAK - KOLEJNY RAZ - ZEPSUŁAM
TELEFON
Cztery godziny. Tak długo telefon leżał w misce
z ryżem. Może i to nie był najsmaczniejszy ryż na świecie, ale przynajmniej
wyciągnął wodę z wnętrza mojego złoma. A było co wyciągać. Kąpiel w głębinach kałuży
z chodnika sprawiła, że cały środek był mokry. No po prostu lepszej przygody
być nie mogło. Tym bardziej dla telefonu, który oddałam na trzy tygodnie do
naprawy, a który wrócił do mnie sześć dni temu.
Cztery godziny. Tak długo zżerał mnie stres i
już nie wiedziałam, czy to dziadostwo będzie działało, czy jednak tym razem się
podda. Na szczęście dla mnie (i dla tego złoma), telefon walczył dzielnie. Woda
w magiczny sposób wyparowała, ekran jest cały i zdrowy, z matrycą również nic
się nie stało. Mam mały problem z włączeniem go, ale wszystko inne działa bez
zarzutu. Jak na razie.
W poszukiwaniu niezniszczalnego telefonu
Trochę zszedł ze mnie cały ten stres. Bo
szczerze? Nie wyobrażam sobie życia bez telefonu. Tym bardziej, że moja praca
wygląda, jak wygląda. Jak to mówią niektórzy moi znajomi – hostessa?, to taka
pani na telefon, nie? Dzwonią jak mają zachciankę, a ona się tam pojawia?
Na swoją obronę powiem, że nie całkiem! Ale fakt
– z początku ta praca właśnie tak wygląda. Dopóki człowiek nie ogarnia tematu i
nie zna ludzi oraz agencji, to zmuszony jest brać wszystko, co mu rzucą. Nie ma
jednak wątpliwości – bez telefonu to sobie można co najwyżej pomarzyć o pracy
(tak mi się wydaję, że – w dzisiejszych czasach – o jakiejkolwiek).
Nie wiem, co jest ze mną nie tak. Nie wiem, jaki
telefon powinnam sobie kupić, żeby wytrzymał ze mną dłużej niż pół roku. I nie
wiem również, gdzie trzymać te przeklęte urządzenie, żeby mi więcej nie
wypadło. Może powinnam kupić sobie jakiś łańcuch i przeczepić go do tyłka? Może
to coś da? Albo zainwestuję w Nokię, bo dotykowe ekrany marnie u mnie kończą?
Naprawdę nie wiem, ale kolejnego zepsutego ekranu nie zniosę. Kolejnych kąpieli
w kałużach również.
Jak żyć?
Trochę się martwię całą tą sytuacją – planuję
kupić coś fajnego, może nawet skuszę się na abonament, ale zaraz potem sobie
myślę, że jak mam płacić kupę kasy (jak na kieszeń studenta) na telefon, który
znowu może przeżyć jakiś wypadek, to trochę mi szkoda. Przecież zauważam, że
mam z tymi telefonami problem. Jak nie zepsuta matryca (no upadł mi,
przepraszam!), to dotyk, który przestaje działać (może nie powinnam kłaść
telefonu pod siebie wtedy, gdy się opalam…). A teraz jeszcze problem z
włączaniem tego złoma. Ja chyba naprawdę powinnam zastanowić się, czy nowy
telefon jest dla mnie. Może wypadałoby wreszcie posłuchać mamy i kupić sobie taki,
któremu nic nie będzie nawet wtedy, gdy przejedzie po nim czołg?
Na razie mam życiowy dylemat. Ale mam nadzieję,
że skoro ten mój telefon przeszedł już tyle, to wytrzyma jeszcze jakiś miesiąc.
Do tego czasu powinnam zastanowić się nad sobą i swoimi poczynaniami. I
powinnam znaleźć sposób na bezpieczne obchodzenie się ze sprzętem, który nie
lubi wody i upadków z dużych wysokości.
W każdym razie – może polecicie jakiś fajny
telefon, bo ja totalnie się na tym nie znam, a coś jednak muszę kupić?
PHOTO: pexels.com
Poszukaj opinii w internecie 😊. Może pomyśl nad jakimś mocniejszym telefonem? Są wodoodporne, czy upadkoodporne. Też mam czasem takie problemy.
OdpowiedzUsuńUpadkoodporne? Nie wiedziałam, że jest coś takiego. :D
UsuńSama się nie znam na telefonach ale oferowali mi telefon z którym można pływać :) wyglądał całkiem ok ale nii cholera nie pamiętam modelu. Ale jak na nowy cos ok 600zł to drogi nie był ale ostatecznie wybrałam ( huwaei p8 life ) jest ok tylko gdy korzystam z sieci bateria szybko leci a tak to jest spoko :)
OdpowiedzUsuńBateria i Internet to jakieś nieporozumienie... Ja bez ładowarki się nie ruszam, po prostu.
UsuńTelefon z którym można pływać? Marzenie!
Jesteś jak mój brat! On też szczęścia do telefonów nie ma. Swój pierwszy telefon samsung s3 zgubił wracając z pływalni, potem jakiś inny samsung potłukł ekran w drobny mak. Ja wymieniłam telefon i dałam mu mój stary samsung s3 to nacieszył się nim tydzień i telefon poszedł pływać z rybkami w zalewie. Także twoje przypadki jeszcze takie drastyczne nie są!
OdpowiedzUsuńCo do wodoszczelnego telefonu - owszem, jak najbardziej istnieje - mój tata miał samsunga galaxy xcover i na Tatralandii nagrywał nim filmiki pod wodą :D Telefon działał, działa i obecnie przypadł w udziale mojemu bratu - jak ten go nie zniszczy, to dam ci znać, że możesz śmiało kupować :D
Dobra, tak źle telefony ze mną nie mają, ale nie ukrywam, że jestem roztrzepana i wypadki często mi się zdarzają... :D
UsuńSłuchaj - czekam na recenzje!
Moi koledzy, szczególnie ci z terenu, maja takie pancerne telefony. Skaczą nawet z nimi ze spadochronem wiec moze powinnaś iść w tym kierunku - tempestowych telefonów rzecz jasna, bo skoki to juz dla koneserów ;)
OdpowiedzUsuńZa skoki to ja podziękuję.
UsuńNiestety - zdanie na temat hostess jest jakie jest, ale w dużej mierze (niestety 2) dziewczyny same taką opinię reszcie wypracowują.
OdpowiedzUsuńCo do telefonu - byłam jestem i będę za Iphonem 5s. Dla mnie niezawodny - śmiga szybciej, niż większość komputerów na jakich miałam okazję pracować, nie zawiesza się (swój mam rok przeszło), ma świetny aparat. U mnie to była chyba najlepsza inwestycja życia jak do tej pory!
Ciężka nasza dola i chyba nic na to nie możemy poradzić. Ale praca spoko, tylko nie na długo :D
UsuńNajlepiej jakiś wodoodporny. Może Samsung Galaxy Xcover 3 odporny na pył i wodę.
OdpowiedzUsuńEj no, ta woda to przypadek był!
UsuńHmm osobiście polecam xperie z2. Podobno wodoodporny, ale koleżance coś z tym nie wyszło i trzeba było dać do naprawy. Ale poza tym to jak najbardziej jest godny polecenia. Sama mam zamiar go kupić jak tylko dostanę wypłate ;)
OdpowiedzUsuńO tym coś słyszałam, więc sobie poczytam dalej! Dziękuję <3
UsuńOjć! Ten dzień z pewnością nie należał do najlepszych, ale ważne, że telefon wyszedł z tego niemalże bez szwanku.
OdpowiedzUsuńTen dzień to był dziwny...
UsuńWidzisz, ten telefon calkiem nieźle tolruje liczne wstrząsy, którymi go uraczasz, więc nie jest taki zły :D jaka to marka?Chyba nie Samsung? moje doświadczeni z Samsungami są bardzo złe.
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że najtrwalsze telefony to stare Nokie. Jak miałam dwanaście lat, mojej przyjaciółce spadł taki telefon z kładki, co najmniej dziesięć metrów wysokości, i nawet się nie wyłączył, nic a nic xD
A jak trzymałaś ten telefon na słuchawkach xD?
Zapraszam na niezaleznosc-hp.blogspot.com na świeżo dodaną nowość :)
Nie jest to Samsung. Ale powiem Ci, że ja akurat z nimi nie miałam nigdy problemu.
UsuńNo słuchawki były podłączone... I telefon przez chwilę na nich zawisł, a potem o... bum!
My phone hammer. Ten jest niezniszczalny. Poradziłabym Ci normalny fajny telefon, ale jako że jesteś studentką i do tego niszczysz je jak nikt inny...może lepiej nie będę tego robić :P
OdpowiedzUsuńOne same się niszczą! To nie z mojej winy przecież :D
UsuńNokia 5310. Przeżyła kąpiel w herbacie ( i nawet sprawniej chodziła ^^). Dotykowe są zbyt delikatne na intensywne używanie... U mnie póki co nieźle sprawuje się Nokia Lumia 635 (hohoh, polecam takiego staruszka, a co!).
OdpowiedzUsuńKup dwa. Jeden dotykowy, który będzie sobie w torbie w etui leżał (no wiesz- tak dla szpanu), a drugi do używania ^^
Pozdrawiam.
Widocznie się wymyła :D
UsuńI tak bym korzystała z tego, z którego mogę dzwonić, wysyłać esy i siedzieć na fejsie:D
Telefon niezniszczalny? Tylko Nokia 3310..bo wśród współczesnych takie nie istnieją :-P
OdpowiedzUsuńTo mnie pocieszyłaś!
UsuńNo nieźle! ;D Hmm, ja jakoś nie lubię gadać przez telefon i jak wracam do domu to mój telefon ląduje na szafce i tam sobie leży, mogą się do mnie dobijać, niekoniecznie odbiorę, ale masz rację, dzisiaj trzeba być w stałym kontakcie i pod telefonem, bo może zadzwonią z pracy. Takie życie. dzisiaj sprzęt jest robiony tak, że działa do końca gwarancji, tak to się mówi, więc nie wiem czy jakiś taki, którego nie da się utopić, zniszczyć i połamać jest na rynku. Miałam dotykowego LG i teraz mam Samsunga, jakbym miała polecić to lepiej LG.
OdpowiedzUsuńLG jakoś źle mi się kojarzą, sama nie wiem dlaczego...
UsuńHa! Mam ten sam problem z telefonem, tylko chyba trafiłam na jakiś zaczarowany model. Tak, nie ma innego wytłumaczenia - mam smartfona, nawet apple 5c, który ze swojej natury powinien być kruchy i delikatny. Otóż, znana jestem z tego, że wszystko leci mi z rąk, a telefon spadł mi już na podłogę około 50 razy. I nic, nawet dobrej ryski. No dobra, obudowa jest delikatnie skruszona, a nawet nie noszę specjalnej osłony. Hm, może to zasługa trochę grubszej niż zwykle, bo kolorowej i fabrycznie wbudowanej obudowy? Fakt faktem, telefon dobrze się trzyma nawet przy takiej niezdarze jak ja ;)
OdpowiedzUsuńTo już chyba większy wydatek :D
Usuń"Mam mały problem z włączeniem go, ale wszystko inne działa bez zarzutu." hehehe, rzeczywiście taka DROBNOSTKA! ;]
OdpowiedzUsuńEj, czy ten wpis jest po to, żeby odezwała się do Ciebie jakaś firma z propozycją "Cześć Magdo, na Twoim blogu czytaliśmy niedawno, że masz problem z telefonem, może chciałabyś wypróbować nasz wodoodporny, idiotoodporny i apokalipsoodporny Samsung Galaxy Rudy103? Podaj adres, a my przyślemy kuriera z paczką. Pozdrawiamy i... uważaj na siebie ;-)"
;D
Powiedziałabym, że ironia :D
UsuńDokładnie o to mi chodziło z tym postem. Przejrzałeś moje niecne zamiary...
Też nie wyobrażam sobie życia bez telefonu. Owszem, mogę bez niego wytrzymać, zrobić sobie taki detoks, ale na dłuższą metę nie mogłabym go zostawić, bo pełni zbyt wiele funkcji. Jedną z nich jest aparat, który po prostu muszę mieć, bo za bardzo lubię robić zdjęcia (wszystkiemu:)) żeby się bez niego obejść.
OdpowiedzUsuńAparat u nie to akurat tragedia, ale telefon zawsze muszę mieć pod ręką, tak na wszelki wypadek...
UsuńO kurcze, myślałam, że po takiej przygodzie telefon umrze na miejscu :D Xperia Z1, Z2 itd są wodoodporne. Osobiście miałam Z1 i byłam mega zadowolona. Teraz przeniosłam się na iphona, ale zabezpieczyłam go obudową i szkłem hartowanym <3
OdpowiedzUsuńXperie Z1 mi polecali i poważnie się nad nią zastanawiam.Podobno super.
UsuńPrzykra sytuacja, nie powiem. Najgorzej jest jak nowy telefon Ci spadnie albo własnie jak odebrałaś go z naprawy i niedługo musisz oddać go tam znowu.. Ja proponuje zamiast kieszeni - torebkę. Uwierz, że nigdy Ci nie spadnie. Nie musi to byc torba plażowa czy wór jak na ziemniaki - logiczne, ale mała na ramię, nawte jakby miała pomieścić tylko telefon.
OdpowiedzUsuńCo do telefonu - nie pomogę, od lat trzymam się dwóch tych samych. Nie wiem czy kwestia przyzwyczajenia czy po prostu aż tak dobrze mi służą :)
Nie lubię trzymać telefonu torebce, bo go albo nie słyszę, albo (co zdarza się częściej) nie czuję wibracji, a zwykłe mam je włączone.
UsuńO patencie z ryżem nigdy nie słyszałam. A co do telefonu, to radziłabym omijać te dotykowe, są najbardziej narażone na zepsucie. Sądzę, że te z Nokii są najtrwalsze. Na pewno odradzałabym Samsungi ;)
OdpowiedzUsuńW Xperiach (komentarze wyżej) radzę uważać na dotyk! Ja na swojej chyba za dużo siedziałam, aż w końcu poszedł mi właśnie ekran, zaczynając od dezaktywacji 1/4 całości, aż stopniowo, małymi kroczkami popsuł się cały. Ja teraz mam Samsunga Galaxy S5 (chociaż sama nie wiem, czy jest godny polecenia), ale do niego mam "dołączone" szkło hartowane, ostatnio mi upadał z 50 razy, aż w końcu za 51 musiał się potłuc. Na szczęście tylko szkło, więc dobrze się sprawdza w połączeniu z moim szajsungiem. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ciężko dzisiaj o coś mało zniszczalnego, bo o niezniszczalnych smartfonach ciężko w ogóle mówić.
Samsungi chyba przegrywają. W komentarzach raczej negatywnie o nich piszą, i'm confused.
Usuńależ pech :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że nokia byłaby odpowiednia :D
OdpowiedzUsuńMój jakos się trzyma, poprzedni też. Jeden zaliczył upadek z 2 piętra i leżał pół dnia w śniegu, ten spadł mi z piętrówki na klocki brata.. Nie chcę wykrakać, ale oba działają bez zarzutu! Z klei telefon mojego chłopaka zaliczył spotkanie z betonem, zjazd ze schodów, nadepnięcie i wiele, wiele innych i powiem jedno - nie wiedziałam, że można mieć aż tak poobijany ekran :D
Polecam galaxy grand prime!
Buziaki!
http://smile-for-me-beautiful.blogspot.com/
Upadek z 2 piętra? No to już jest wyczyn powiem Ci szczerze :D
Usuń