Blogerskie pitu-pitu: Co może robić bloger na emeryturze?
Większego fana
muzyki Lany Del Ray nie widziałam. Tak samo jest z Jamesem Bondem - żaden znany
mi człowiek nie zrobił cyklu na cześć tego gościa. Sympatyk piłkarzy, których
nikt nie lubi (i pewnie nie zna…). Facet z tak dobrą pamięcią, że lepiej mu nie
podpaść, bo za czterdzieści lat jest w stanie przypomnieć spięcia, która były
między wami. Wreszcie - student dziennikarstwa. I były bloger.
Poznaliśmy się pięć lat
temu na jego blogu. Legenda głosi, że przez jedną z notek, którą tam
opublikował, omal nie został pobity, ale trudno mi w to uwierzyć (wybacz!). Wierzę
jednak w to, że kiedyś wróci do pisania postów, ale jeszcze nie udało mi się go
przekonać do tego, że warto.
Nowego bloga
jeszcze nie założył, ale jest dzisiaj u mnie. Z Bastianem pogadamy o tym, jak
blogosfera wyglądała kiedyś, a jak wygląda teraz. Trochę też powspominamy, w końcu jest do czego wracać.
CO MOŻE ROBIĆ BLOGER NA
EMERYTURZE?
Magda: To kiedy
wracasz do blogosfery?
Bastian: Wtedy, kiedy duża grupa ludzi znowu będzie chciała mnie czytać...
Magda: Może najwyższa pora zacząć od nowa i zbierać
grono fanów? Zestarzejesz się i wtedy to już w ogóle nie będzie takich, którzy chcieliby
czytać Twoje teksty!
Bastian: A kto chciałby
mnie czytać dzisiaj? Mam 23 lata. Jestem w najgorszym możliwym wieku, aby
blogować. Już lepiej by było, gdybym miał 83 lata. Kogoś może ciekawiłyby
przemyślenia staruszka sprawnie poruszającego się w świecie Internetu. Ktoś
może chciałby dowiedzieć się, jak podrywano niewiasty w latach 40. minionego
stulecia… Mam jednak 23 lata i jestem za stary na bajerowanie zakompleksionych
licealistek, co robiłem kiedyś na blogu…
Magda: Na takie wyznania byłego
blogera czekałam! Ale na Twoim miejscu nie przesadzałabym z tym, że nikt nie
chciałby Cię czytać. Ktoś na bank by się znalazł! Swego czasu byłeś przecież
jednym z najchętniej czytanych blogerów na Onecie (przypomnij mi – z kim
przegrywałeś?). Co się od tamtej pory zmieniło? Ja nadal widzę potencjał. I
nawet nie piszę tego ze względu na rozgrywające się swego czasu romanse…
Bastian: Przegrywałem z jakimś
blogiem poświęconym Justinowi Bieberowi…
Magda: Tak, pamiętam, ale nie
mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Wybacz!
Bastian: Mnie zabolała tamta
porażka, ale pocieszam się, że lepiej od niego napisałbym maturę z geografii. W
końcu wiem, że Kanada i Biegun północny nie są kontynentami.
A wracając do tego, co się zmieniło… Jest taki typ artystów,
szczególnie zajmujących się muzyką i literaturą, który dorasta wraz z własnymi
fanami. Zaczyna się od płyty lub książki przeznaczonej dla nastolatków. Później
powstają treści ambitniejsze, ponieważ rozwijają się także odbiorcy tej
twórczości. Przez te pięć lat, odkąd przestałem pisać blogi, nie tyle się
rozwinąłem, co zmieniłem. Mniej marudzę, więcej robię.
Magda: Ja nadal w Twoich tekstach
dostrzegam tego starego, dobrego Bastiana, który trochę sobie narzekał na świat
i swoje czytelniczki, ale w gruncie rzeczy można było się z nim dogadać.
Bastian: Jeśli chodzi o moje
czytelniczki, to one również się zmieniły. Kilka lat temu były
zakompleksionymi, prawdopodobnie brzydkimi dziewczynami (choć trafiały się
ładne, te lubiłem najbardziej), na które nie zwracał uwagi żaden kolega ze
szkoły lub osiedla. Nie miały się gdzie podziać, więc trafiały na mojego bloga…
Teraz to już dorosłe osoby, często robiące karierę.
Magda: Faktycznie jest coś w tym, o czym
piszesz, ale z drugiej strony zawsze jest szansa trafić na kogoś zupełnie
nowego. Blogosfera nie wygląda już tak, jak kiedyś. Nadal jednak potrzebuje
rozrywki. A kto, jak nie Ty, mógłby ją dawać?
Bastian: Wiem, na kogo bym trafił… Na produkowane taśmowo studentki nie
zdające sobie sprawy, że zimnych suk - jak same siebie określają - tylko w ich
mieście jest około tysiąca. Trafiałbym też na ludzi, których lekarz na
porodówce wyciągał z brzucha matki, a oni już byli w pozie do robienia selfie.
To ja już wolałem zakompleksione dziewczęta piszące mi listy miłosne i
wiadomości, że chciałyby w swoim liceum mieć takiego chłopaka jak ja.
Magda: Znalazłby się ktoś, kto by Cię czytał
i niekoniecznie byłby zimną suką albo zakompleksioną trzynastolatką.
Blogosferze brakuje Twojej ironii i sarkazmu.
Bastian: Przesadzasz. Gdybym
dzisiaj zapragnął wrócić na bloga i spłodził wpis, pisany w triumfalnym tonie,
że oto król powraca, to po pierwsze -
nikt by go nie przeczytał. Po drugie - nawet jeśli ktoś by przeczytał, to
zapytałby - kim ty jesteś?
Nie pasuje do dzisiejszej
blogosfery. Teraz to miejsce dla biznesmenów, a nie pasjonatów. Jak kiedyś
pisałem posty na bloga, to kompletnie ignorowałem aspekt wyglądu strony. Dziś
to podstawa.
Magda: Czerwone litery na czarnym tle, pamiętam. Ten koszmar nawiedza
mnie nocami, bez urazy.
Bastian: Sama widzisz, że do tego nie pasuję...
Magda: Bez takich! Blogosfera zaczyna wracać do minimalizmu - podobno.
Ja nadal widzę w tych wszystkich szablonach więcej zdjęć niż tekstu, ale
posłucham się mądrzejszych ode mnie…
Bastian: Jestem
może na pięciu zdjęciach w roku, z czego inicjatorem żadnego z nich nie jestem.
Gdybym opowiedział to jakiejś nastolatce z kościoła pod wezwaniem świętego
Instagrama z Internetu, zorganizowałaby na swoim Facebooku zbiórkę pieniędzy,
abym za zebrane środki kupił sobie aparat.
Magda: Weź, bo mi teraz słabo.
Mam zbierać na aparat? Ja nie chcę… Żaden ze mnie fotograf. Niech bawią się w
to ci wszyscy, którzy to czują. Tobie i mi niech wystarczą słowa. Możemy się
tak umówić?
Bastian: Doceniam
siłę słowa. Powinien to potrafić każdy człowiek, który wygląda jak ósme dziecko
stróża.
Magda: Nie mam pojęcia, kim jest ósme dziecko stróża, ale Internet
podpowiada mi, że jakbym obejrzała Kiepskich, to wszystko by się wyjaśniło. Swoją drogą, rekord
komentarzy na Twoim blogu i te wszystkie odcinki z Ferdkiem w roli głównej.
Pamiętam jakby to było wczoraj.
Bastian: Ósme dziecko stróża to
takie metaforyczne określenie bardzo brzydkiego dziecka.
A pamiętasz, kto nabił większość z tych 256 komentarzy? Ty!
Podawałaś tytuł odcinka, sprawdzając moją pamięć, a ja go opisywałem. Tylko
Ciebie interesowało moje uwielbienie względem sitcomu Polsatu. Reszta miała to
w głębokim poważaniu, tak samo jak sport, a nawet moje przemyślenia. Celem było
aktywne komentowanie na początku, przejście na konwersowanie poza obrębem bloga
i zwierzanie się tam, jakie to życie jest smutne i ciężkie.
Magda: Twoja znajomość tego
serialu była (i wciąż jest) imponująca. Nie ukrywam jednak, że nie zaraziłeś
mnie fascynacją do Kiepskich.
Wspomniałeś o zakulisowych rozmowach z czytelniczkami.
Jakie były 3 najciekawsze?
Bastian:
Nie
wspomnę o trzech najciekawszych rozmowach, ale o dwóch postaciach, z którymi
odbyłem setki takich rozmów. Obydwie się we mnie zakochały. Jedna zaskoczyła
mnie wiadomością, że wciąż nie może wymazać mnie z pamięci, po drugiej
widziałem to od razu. Z nią relacja była luźniejsza, zabawniejsza i
pikantniejsza. Może gdyby mieszkała w tym samym mieście co ja, wyszłoby z tego
coś więcej niż setki wymienionych maili? Stwierdziła kiedyś, że gdyby miała
pisać smsa za każdym razem, kiedy o mnie pomyśli, nie nadążyłbym czytać i
kasować wiadomości. Milutkie, prawda?
Magda: Straszliwie! Chociaż mnie akurat nie
zaskoczyłeś tymi wyznaniami, bo zdarzyło mi się czytać lepsze Twoje historie.
Ale ok, niech inni się nacieszą i niech żałują, że sami nie dostają e-maili z
wyznaniami miłości.
Tak
to czytam i dochodzę do wniosku, że przynajmniej nic się nie zmieniło w kwestii
zaufania, jakim darzy się blogerów. To chyba wielki plus.
Bastian: Blogerzy w
oczach czytelników to ci odważniejsi. Czytelnicy mieli tylko odwagę
skomentować, a blogerzy dodatkowo podzielili się czymś: pasją, wiedzą, głupotą,
czymkolwiek...
Magda: Gorzej, że teraz
większość czytelników to również blogerzy… Twoje słowa, do tej znanej mi teraz
blogosfery, średnio pasują.
Bastian: Za to Twoje słowa
pokazują, jakie ja miałem podejście do blogosfery. Logowanie, pisanie tekstu,
publikacja, odpisywanie na komentarze i wylogowanie. Żadnej wędrówki po innych
blogach. Nie miałem na to czasu. Kiedyś trzeba przecież oglądać sport…
Magda: Jak Ty blogowałeś to
praktycznie nie było miejsc (w blogosferze), w których chciałoby się
przesiadywać. Teraz to co innego. Do wyboru do koloru: kuchnia; lifestyle; technologiczne
cudeńka, które kompletnie nic mi nie mówią czy blogi modowe, które będę
zachłannie zgłębiała przez pracę licencjacką. Sama czasami tego nie ogarniam.
Bastian: Trafiłaś w punkt! To
dlatego miałem sporo fanek. Zamiast
jak normalne dziewczyny wyjść z domu i uskuteczniać głupkowate zaloty z
kolegami, wolały czytać, jak mi minął dzień. A on zazwyczaj wyglądał tak, że
wstawałem o 6:30, szedłem do szkoły na 8:00, po kilku godzinach wychodziłem i
się leniłem.
Magda: Ale ciekawostki zawsze
były w cenie, chyba bardziej popularnych postów to nie było na Twojej stronie
(no poza tymi, na których biłam rekordy komentarzy, wiadomo).
Bastian: Ciekawostki
były treściwe i proste w czytaniu. Punkt po punkcie, a w nich informacje,
często komiczne, jak np. nazwisko ulubionej gwiazdy filmów erotycznych lub
dokładna liczba strzelonych bramek na lekcjach WF' u.
Magda: I znowu dochodzę do
wniosku, że brakuje mi Twoich treści w blogosferze. Prostota, komizm (i te pokłady
ironii!) przydałyby się teraz, bo momentami jest tak koszmarnie nudno, że serce
mi pęka.
Jakie to było nazwisko, przypomnij proszę?
Bastian: Zachowam
je dla siebie, żeby moja przyszła dziewczyna nigdy do tego nazwiska nie dotarła
i się z nim nie porównywała.
Magda: Przecież nikt się nie dowie… No może poza tymi wszystkimi ludźmi,
którzy tutaj trafią…
Bastian: Ja
już nie oglądam pornografii, więc moja sympatia do tej pani także zmalała.
Podanie jej nazwiska teraz nie będzie już tym samym, co pięć lat temu.
Magda: Na ucho możesz
powiedzieć, obiecuję zachować dyskrecję.
Poza tym - 5 lat to strasznie dużo! Nie chcę mi
się wierzyć, że przez ten czas nie myślałeś czasami o tym, żeby założyć nowego bloga.
Bastian: Myślałem. Nawet mam przygotowaną nazwę. GPN - jeden tekst w tygodniu, publikowany w piątek.
Magda: I na co
czekasz? Na piątek?
Zrobiłam Ci skrót tej nazwy, żeby nikt jej nie
ukradł…
Bastian: Trzy lata temu nie chciało
mi się pisać bloga. Dziś oprócz chęci brakuje mi czasu.
Magda: Widzisz, to będziesz gościem na cudzym blogu. Pasuje Ci taki
układ?
Bastian: Robię dobry uczynek. Trzeba
kiedyś się za nie wziąć po latach robienia krzywdy innym, a przede wszystkim
sobie.
Magda: To
opowiedz jeszcze o tym, co można robić po usunięciu własnej strony. Ja wiem,
ale niech inni się dowiedzą, co robi bloger na emeryturze.
Bastian: Chwilę po skasowaniu ostatniego bloga uczyłem się do matury.
Później korzystałem z uroków studiowania. Obecnie bawię się w dziennikarstwo.
Magda: Chyba totalnie Cię wciągnęło, bo żadne teksty do mnie nie docierają,
nawet te przekazywane e-mailowym podziemiem!
Bastian: Postaram
się poprawić...
PS. Za tydzień robię podsumowanie cyklu. Mam nadzieję, że się zobaczymy!
PS. Za tydzień robię podsumowanie cyklu. Mam nadzieję, że się zobaczymy!
PHOTO: www.pexels.com
Co moze robić blogger na emeryturze? Nadal pisać:)
OdpowiedzUsuńRobić to co sprawia mu satysfakcję i radość:
pozdrawiam i cudnego weekendu życzę:) bo jutro to prawie piątek:)
Bardzo przyjemnie czytało mi sie Wasza rozmowę:)
OdpowiedzUsuńKurza miednica, ależ inteligentnym komciem rzuciłam:))))
Usuń"Kurza miednica" wygrała wszystko :D
UsuńJedna z najmądrzejszych i najzabawniejszych rozmów jakie miałam przyjemność czytać. Takich pokładów zrozumienia dla obecnej blogosfery ze świecą szukać. :>
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Zacząłem się nawet zastanawiać, czy ja w pewnym sensie przez blogasku nie bajeruję licealistek i (o zgrozo!) gimnazjalistek! Ale co zrobić, wydają się takie dojrzałe... To chyba przez te hormony w mięsie :v
UsuńKULTURA & FETYSZE BLOG (KLIK!)
Wy, faceci, to macie dobrze. Ja nawet nie mam kogo bajerować, bo facetów w blogosferze jest jak na lekarstwo. A jak już się pojawią to przeważnie są zajęci... Co za świat... :D
UsuńMyślę ,że skoro jest taki dobry to powinien prowadzić tego bloga właśnie teraz, bo za 40 lat raczej nie będzie blogów...
OdpowiedzUsuńHa!
UsuńPrzekażę smutną nowinę:D
UsuńTe rozmowy zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy. Bardzo prawdziwe :) Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWeekend to mi się szykuję pracowity także tego, życzę Tobie o wiele spokojniejszego ;)
UsuńFajny tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńChociaż czy bloger może przejść na emeryturę? Nie będę się na tym rozwodzić. ;)
Momentami rażą mnie odpowiedzi Twojego rozmówcy. Czuję cwaniactwo, a tego nie lubię. Justin Bieber, no cóż, to faktycznie mała klęska. ;D
Pozdrawiam.
A czy pisarz może iść na emeryturę? Może! To i blogerowi się należy w takim razie:D
UsuńKwestia przyzwyczajenia:)
Pisarz jest uznawany za zawód, bloger chyba jeszcze niekoniecznie.
UsuńJasne. ;)
Pozdrawiam.
Czekam na dzień, w którym to się zmieni!
UsuńJeden z ciekawszych wywiadów w blogosferze, jakie czytałam, gratulacje. :) Bastiana nie znałam, ale to chyba fajna osoba, chciałabym, żeby znów pisał.
OdpowiedzUsuńPisze, pisze. Jeśli sport Cię interesuję to mogę rzucić kontakt. Może Bastian się podzieli tym, co teraz tworzy :D
UsuńMiałam mnóstwo blogów, ale jakoś zawsze wracam do pisania, publikacji. Zawsze mi czegoś brakuje, gdy nie ma mnie w blogosferze. Nie wiem. Może to jakieś dziwne przeznaczenie? A może po prostu jestem już na tyle uzależniona od przeglądania blogów, że nie potrafię bez tego żyć? Ja na miejscu Bastiana spróbowałabym z nowym blogiem. Przecież nic się nie stanie, jeżeli mu nie wyjdzie. Zawsze ma możliwość wycofania się.
OdpowiedzUsuń>FOXYDIET<
Miałam niemal rok przerwy od blogowania i w ogóle od blogosfery. Czasami warto sobie odsapnąć. I wrócić. Ja tam mam nadzieję, że kiedyś go przekonam :D
UsuńO kurczę, ale ciekawy temat poruszyłaś! Podoba mi się to, że stawiacie na słowa, fakt faktem, coraz mniej takich blogów. Bastiana niestety nie kojarzę, ale chętnie poczytałabym coś od niego. ;) Jak ja lubię Twoje wywiady!
OdpowiedzUsuńTo ten był ostatni w tej edycji ;)
UsuńHmm przecież młoda dupa z niego jest :P co to 23 lata :-) ja mam prAwie 29 i dopiero się rozkrecam :) a co do emerytów oni tym bardziej powinni pisać :) zawsze coś zostaje np na pamiątkę za xx lat dla wnuków :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaję, że to całkiem młoda dupa :3
UsuńJeżeli Bastian ma 23 lata i pisze, że jest za stary na blogowanie to co ja mam powiedzieć? ;D (2 lata więcej). Poza tym świetny wywiad, a co do tego co bloger może robić na emeryturze to tym bardziej pisać, pisać i jeszcze raz pisać:)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Od tego pisania to Bastian nie uciekł :D
UsuńNawet nie wiem jak wyglądały blogi kilka lat temu.. Mi się wydawało, że blogowanie jest dla wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu łatwiej było się wybić, łatwiej było o czytelników, mniej się człowiek natrudził przy tworzeniu posta, bo wystarczył tekst. Już nie mówiąc o tym, że pięć lat temu nikt nie myślał o tworzeniu szablonów na dzisiejszą modłę.
UsuńTo tak w skrócie :D
miło się czytało, nie wiem jak wyglądała blogosfera 5 lat temu, bo wtedy nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest, z tego co wywnioskowałem to to, że było mniej blogerów i że bardziej była to pasja, rozrywka, niż marketing, no ale myślę, że z czasem koło się zatoczy i nastąpi powrót do tego co piękne, czyli ciekawe teksty a nie szablony i zdjęcia
OdpowiedzUsuńA ja niestety myślę, że już raczej nie wrócimy do tego, co było kiedyś. Świat idzie do przodu, a my razem z nim.
UsuńNie wierze, przeczytałam CALUTKI blog z taka fascynacją, że szczęka opada mi do samej ziemi. Kimkolwiek jest Bastian - niech wróci do pisania. Mądrze pisze/mówi. Kiedyś też blogowałam, może nie były to nie wiadomo jak długie lata temu, ale swoją przygodę z blogiem już zaczęłam xx czasu temu. Odchodziłam, wracałam - uważam, że do tego trzeba po prostu chęci.. mase checi i czasu! Licze na więcej wywiadów i z chęcią obserwuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://my-place-to-relax.blogspot.com/
Chyba calutki post :D
UsuńDo blogowania trzeba czuć pociąg, jeśli ktoś nie załapał bakcyla, to w końcu zginie całkowicie.
Nie było mnie parę lat temu w blogosferze, dlatego czekam na powrót Bastiana;p
OdpowiedzUsuń