14 ulubionych tekstów moich rodziców: Magda i ludzie
Są rzeczy, o których się nie zapomina.
W deszczowe dni w głowie kołacze mi wspomnienie sprzed kilku lat. My, ja i moje
rodzeństwo, wędrujący przez rozmokłe pola, cali uwaleni w błocie. Przemoknięte
buty, brudne spodnie, umazane ręce i kurtki ze śladami mokrego piachu. A potem
wpierdol. Takiego lania nie dostałam nigdy wcześniej ani nigdy później.
Mówią, że bezstresowe wychowanie jest
najlepszą rzeczą dla dzieci. Cóż. Dostawałam po dupie. I co? Żyję. Nie mam
zapędów do przemocy, nie odbija mi się to czkawką. Dostałam lekcję. Pobolało i
przestało. Coś z tego wyniosłam. Coś zapamiętałam. Po tym wydarzeniu nie
widziałam powodu, żeby taplać się w błocie i moczyć skarpetki…
Rodzice może i są wkurzający, może i
denerwują, ale na pewno czegoś nas uczą. W jakimś stopniu. Jak spojrzy się na
to pod odpowiednim kątem. Na pewno każde z Was ma swoje ulubione teksty
rodziców. Jedne są pouczające, inne irytujące, następne totalnie głupie. Zawsze
jednak coś do życia wnoszą. Chociażby trochę uśmiechu. Oto kilka perełek z
mojego domowego słownika mądrości.
Nie podchodź do studni, bo Cię Baba
Jaga wciągnie
Ileż to razy słyszałam ten tekst,
gdy byłam mała. Może dlatego nie żyję w przyjaźni z wodą? Wieczna nagonka robi
swoje. Mam już te 20 lat na karku, swój rozum i trochę wiedzy, a jednak do
wszelakich studni wolę się nie zbliżać. A już na pewno nie patrzeć w jej
otchłań. Nie wiem czy to strach przed tą Babą Jagą, czy może lęk przed tym, że
okulary mogą mi się zsunąć z nosa i plusnąć do wody… Nie ważny jednak jest
powód – respekt pozostwał.
Nie pij z kranu, bo Ci żaba w brzuchu
urośnie
Nie lubię żab. Jakiś wniosek?
Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Gierek
ma to Ci da
Udręka mojego dziecińska. W sumie -
męczy mnie to nawet teraz. No bo jak można mówić coś takiego dziecku? Jak można
mówić coś takiego dorosłej osobie, która potrzebuje słodyczy (zbliża mi się
okres, a jestem na diecie, jak żyć?)? To po prostu totalne bestialstwo. I
jeszcze ten Gierek. Mając te kilka(naście) lat zastanawiałam się, kim jest człowiek,
który ukradł wszystkie cukierki. Miałam szczerą nadzieję, że jest dobry i się
nimi podzieli. Bo czasami bez cukru to do mnie człowieku nie podchodź.
Niebo to zostaw lotnikom
Mówią, że „bo tak” to nie argument.
Pertraktacji z moimi rodzicami nie należało zaczynać od „nie bo…”. Kończyło się
to takim samym skutkiem – marnym.
Nie wiem jaka jest geneza tego tekstu,
ale przyznaję, że jest on całkiem dobrze pomyślany. Jedno z moich ulubionych
powiedzonek autorstwa moich rodziców.
Nie siadaj na ziemi, bo dostaniesz
hemoroidów
Do tej pory nie bardzo mi wiadomo, czym owe
hemoroidy są, ale brzmi strasznie i jakoś mnie dupsko swędzi jak o tym pomyślę.
Unikam siadania na ziemi, na kamieniach, na podłodze. W końcu nigdy nie wiadomo
czy to przypadkiem nie szczera prawda z tymi hemoroidami, a wolałabym nie mieć
problemu ze swoim tyłkiem. Duży jest, więc i problem całkiem spory…
Jak pies je to nie szczeka, bo mu
miska ucieka
Gdy ma się piątkę niesfornych
dzieciaków trzeba znaleźć sposób, żeby ich uciszyć. Czy ten tekst dawał moim
rodzicom chociaż kilka minut spokoju przy rodzinnym obiedzie (czyt. siedzenie z
talerzami na kolanach i poddawanie się rozrywkom serwowanym przez tv)?
Absolutnie nie. Efekt był zupełnie odwrotny od zamierzonego. Był to pretekst do
kolejnych słownych przepychanek i obrzucania się mięsem (nie tym pieczonym).
Leć po rozum do głowy
Tak to już u nas było (i jest
nadal), że robiliśmy różne dziwne (i głupie, nie ukrywam) rzeczy. Za każdym
razem, zamiast karcącego spojrzenia czy dezaprobaty bijącej z oczu moich
rodziców, słychać było ten tekst. Widać moja mama i mój tata wychodzili z założenia,
że słowa mają większą siłę niż gesty albo mimika twarzy. Trochę mi tego
powiedzenia brakuję, gdy jestem w Warszawie, a do głowy przychodzi mi coś
zupełnie odpałowego. Przyznaję również, że czasami mam ochotę poczęstować tym
tekstem moich współlokatorów, znajomych czy przechodniów na ulicy.
Nie bądź taka do przodu, bo Ci tyłu
zbraknie
Okres młodzieńczego buntu, pyskówki,
chodzenie własnymi ścieżkami. Ja potrafiłam powiedzieć o kilka słów za dużo
albo zrobić coś bezsensownego, oni raczyli mnie takimi życiowymi mądrościami.
#MojaRodzinaTakaFajna
Jak Ci się nudzi to ubrania popilnuj
Albo jeszcze inaczej: jak Ci się nudzi
to posprzątaj. Kreatywnie to u mnie nigdy nie było. Nudę zwalczało się na te
dwa sposoby (przynajmniej próbowało…) i koniec. Można też było, ewentualnie,
usłyszeć coś o poczytaniu książki, jednak zdarzało się to na tyle rzadko, że
nie warto tym zawracać Waszej głowy.
Jesteś ciemny jak tabaka
Nie wiem czy tabaka jest ciemna, ale
skoro moi rodzice sugerowali, że tak, to chyba to prawda, co nie?
A czy ja mam Cię w dowodzie?
Standardowe pytanie, które zadają
moi rodzice, gdy mówię, że czegoś mi potrzeba. Może być to ubranie, może to być
nowe łóżko albo książka od angielskiego. Cokolwiek. W dowodzie mnie nie mają,
więc obowiązku zajmowania się moimi problemami też nie… Co najlepsze – i tak to
robią. Nie wiem zatem po co tyle gadać, skoro i tak wiecznie wychodzi na moje…
Na zdrowie starej krowie
Bo przypominanie o tym, że się starzeję
jakoś poprawia im humor.
Obiad będzie jak się ugotuje. Przecież
głowy do garnka nie włożę
Coniedzielny spektakl (bo raczej
obiadów w tygodniu to u mnie nie ma). Mam nadzieję, że jeśli będę miała swoje
dzieci to nie będę ich częstowała takimi słowami. Bo one nie smakują dobrze.
Ani trochę. Zwłaszcza, gdy czuję w powietrzu schabowe, a moje kiszki grają
marsza.
Ogłoszenie parafialne:
Przepraszam, że ostatnio jestem tutaj tak rzadko, ale po prostu nie mam czasu ani ochoty na pisanie.
A tekstów jest na razie 13, ale ten jeden dopiszę jak mi przyjdzie do głowy:D
PHOTO: https://www.pexels.com/
Ja znam ciemny jak tabaka w rogu xD i kilka innych. To z rozumem do głowy to tez i faktycznie wiele razy chce się to innym powiedzieć xd ;) jeśli chodzi o bicie, coz jak sie raz czy dwa dostanie, to sie z pewnością przeżyje i to bez większego szwanku, ale mimo to nie uwazam, aby to był najlepszy sposob na rozwiązywanie konfliktów. Czekam na ciąg dalszy i zapraszam na zapiski-Condawiramus na nowosc :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze tak. Nie jestem za napierdzielaniem dziecka za każde przewinienie, ale jak dostanie w dupę, gdy zrobi coś naprawdę bardzo, bardzo głupiego to nic mu się przecież nie stanie. Bez przesady.
UsuńA u mnie większość tych tekstów raczej wypowiadali znajomi, nie rodzice.
OdpowiedzUsuńPowaga? Moi znajomi często się zastanawiają skąd te dziwne twory biorę :D
UsuńU mnie słychać te same teksty ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :D
UsuńCzworo rodzeństwa? Nieźle- u mnie ,,tylko" trójka ( z tym, że czwarte jest sporo młodsze)...
OdpowiedzUsuńOj, ja zawsze obrywałam za to, że do domu brudna wracam. Jak to wyjaśnić, skoro bawiłam się sama? A tak, że naoglądałam się pewnego serialu i byłam dzikuską...
U mnie też większość tekstów pochodziło od znajomych lub rodzeństwa.
Jeden klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Raz czy dwa dostałam i to nawet nie bolało. A bezstresowe wychowanie? Dzieci w trzeciej klasie podstawówki znają więcej przekleństw niż niejeden dorosły. To jest tego skutek.
Pozdrawiam.
Mi to utkwiła zabawa w berka w wielką ulewę :D Dodam, że u nas grało się w berka "pod nogami". Wyszliśmy z tego przemoczeni :D
UsuńOni znają więcej przekleństw niż ja, a to dopiero jest dziwne.
Pozdrawiam:)
hehe słyszałam podobne teksty. Może nie tyle od rodziców co od babci :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :D
miczagblogger.blogspot.com
Moja babcia to w sumie pewnie ma swoje mieszka jednak na tyle daleko, że nie słucham tego zbyt często.
UsuńPozdrawiam:)
Tabaka jest ciemna, istotnie, więc porównanie trafione :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc wiele z przytoczonych przez Ciebie powiedzeń widzę po raz pierwszy w życiu. Znam właściwie tylko to, przestrzegające przed siadaniem na ziemi - z tym, że ja zawsze słyszałam "nie siadaj na ziemi, bo wilka złapiesz". Do tej pory zastanawiam się, na czym by to niby miało polegać i dlaczego, u diabła, wilk.
W moim domu z kolei popularne było "jeżdżenie na autonogach" (ponieważ moja rodzina jest niezmotoryzowana i wszędzie trzeba iść z buta), "zawędrować do Dupapesztu", "proste jak włos Mongoła" (ulubione teksty mojego brata) oraz "nie mów właśnie, bo cię kura jajem trzaśnie!". Z kolei każda moja wypowiedź zaczynająca się od "nie, bo..." kwitowana była "niebo? Piekło!". Rodzina się śmiała, a we mnie budziły się mordercze instynkty. Nienawidzę, gdy ktoś mi przerywa, a już szczególnie w taki głupi sposób.
Ale, jak pisała osoba nade mną - babcie są czasami skarbnicami różnych śmiesznych/dziwnych tekstów. Moja na przykład sprzedała mi frazę "o to się Polska w '39 biła", "u pyska i nie Twoje" (wiadomo, gdy coś spada z widelca) lub "błyszczy się jak psu pod ogonem" i wiele innych, często gwarowych określeń, do których potrzeba tłumacza. :D
Pozdrawiam ciepło,
Valakiria
Legendy Verionu
Legendy Verionu: Iskra
Ostatnio jak rozmawiałam ze znajomymi to też większość z nich słyszała o wilku. Ja tymczasem wilka nie znałam...
UsuńOoo, z tą kurą i jajem też słyszę!
I jeszcze "Na "no", to się krowy gno".
Teksty Twojej babci są mi zupełnie nieznane :D
Pozdrawiam:)
Dzień dobry? Witam bardzo serdecznie! :D
OdpowiedzUsuńTak długo mnie tu nie było, że pewnie już zapomniałaś, że ktoś taki jak ja, w ogóle istniał! Ale nieważne. c; Z uśmiechem na ustach przeczytałam sobie wszystkie Dziennikarskie Piątki. Uwielbiam to! Ile z tego, co piszesz ma miejsce w moim życiu, normalnie głowa mała! :D
Pozwól, że skomentuję tylko ten, bo nadrabiania to ja mam jeszcze aż nadto, ale staram się dla każdego znaleźć czas. :D
Haha, połowa z tych tekstów, które wymieniłaś funkcjonuję w słowniku moich rodziców. :D Zwłaszcza "Niebo to zostaw lotnikom". Natomiast tekstu "Nie pij z kranu, bo Ci żaba w brzuchu wyrośnie" nie słyszałam nigdy. :D
Jakby tak zebrać powiedzonka wszystkich rodziców na świecie w książkę, wyszłoby pokaźne tomisko. c;
U mnie na przykład rodzice używają jeszcze innych tekstów typu: "Ale ja myślałam... "A wiesz co? Koza też myślała i zdechła". Nie mam pojęcia skąd im się to wzięło, ale zawsze wtedy nerwy jakoś mi opadają, bo ten tekst strasznie mnie śmieszy.
Albo jeżeli chodzi o obiad - "Maaaamooo, kiedy jemy? Głodna jestem" " Jak przyjdzie czas to będzie, w foremkę nie wleje". Nigdy chyba nie ogarnę o co chodzi z tą foremką. xd
Cóż, nie mogę się już doczekać kolejnego postu z tej serii. Ciekawe, o czym napiszesz tym razem. :D
Pozdrawiam ślicznie i życzę zapału do pracy! <3
PS. Piękny wygląd bloga! <3
PS2. Zapraszam Cię na nowy prolog, postanowiłam zacząć od początku, bo poprzednia wersja w ogóle do mnie nie przemawiała. :c c;
hear-your-voice-again.blogspot.com
Cieszy mnie bardzo, że DziennikarskiePiątki się podobają.
UsuńMoże kiedyś stworzę drugą część tego zestawienia... W końcu teksty rodziców to są dopiero teksty warte publikacji.
Hahaha u mnie ewentualnie mówi się, że "gdyby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała".
Cieszy mnie również, że podoba się wygląd bloga :)
Pozdrawiam :)
"Nie badz taka do przodu bo Ci tylu zabraknie" zawsze mowi mama mojej kolezanki i zawsze mi sie smiac chce bo to doobry tekst jest :D/Karolina
OdpowiedzUsuńTen tekst też jest dobry...
UsuńPozdrawiam:)
Sama prawda :D a teksty w więksozści słyszałam xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego tygodnia życzę :)
Anru,
Zawsze powtarzam, że nie potrafię kłamać :D
UsuńPozdrawiam:)
Hahahahaha, twój wpis poprawił mi humor. Dzięki tobie, czytając te cytaty, myślami wróciłam do dzieciństwa :D. Ze studnią to nawet babcia mi mówiła, że babajaga mnie wciągnie :D. I też uważam, że klaps w pupę nikomu nie zaszkodzi, bo dużo też wyniosłam z tego. Dostałam, później tego nie robiłam i wyszłam na tym dobrze ;). /oby więcej takich wpisów!
OdpowiedzUsuńP.S. Masz pięknego bloga, dawno mnie nie było i dopiero teraz to piszę :)
Pozdrawiam! :*
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
Cieszy mnie to, że wygląd sie podoba :)
UsuńTekst o studni również lubiła moja babcia.
Pozdrawiam:)
"niebo to zostaw lotnikom" - słyszę to do dziś, a poziom mojej irytacji przy tym zdaniu stale rośnie xd nic tak nie ucina wymiany zdań z moim tatą, jak właśnie ten tekst... Co do hemoroidów, to ja słyszałam trochę inny "nie siadaj na ziemi bo dostaniesz wilka" i też zachodziłam w głowę, o co cholercia im chodzi. Jakiego wilka?! Pamiętam też, że jak kiedyś nie mogłam czegoś sięgnąć to tata mówił mi, że mam sobie "napluć pod nogi" i weź tu dzieciaku bądź mądry...
OdpowiedzUsuńNo jednak najbardziej aktualnym jest "wysoka do nieba, a głupia jak trzeba"... taaak, mój tata jest zabawnym człowiekiem ;d
Co do bezstresowego wychowania... Myślę, że przynosi to więcej szkody niż pożytku :)
Napluć pod nogi? To dopiero dziwny tekst. Nie sądziłam, ze lotnik jest taki popularny. Jeśli zaś chodzi o tego wilka: często słyszę od znajomych tę inną wersję ulubionego powiedzenia moich rodziców.
UsuńJa to czasami się zastanawiam czy takie bezstresowe wychowanie faktycznie istnieje...
Pozdrawiam:)
Moi rodzice też mnie i moją siostrę straszyli Babą Jagą, która mieszka w studni. Dzisiaj zawsze miło to wspominam bo kojarzy się z moim dzieciństwem. Było jeszcze wiele takich tekstów ale nie wszystkie pamiętam, a szkoda.
OdpowiedzUsuńMój kawałek internetu
Też nie pamiętam wszystkiego, to trochę dziwne, ale jednak człowiek się przyzwyczaja i nawet nie zwraca uwagi na takie teksty.
UsuńCzy te teksty są autorstwa twoich rodziców? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuńPoza tabaką i żabą znałam wszystkie, a w przypadku siadania na ziemi nie słyszałam o łapaniu hemoroidów (z tego co wiem są to żylaki odbytu) a łapaniu wilka. (To chyba też ma jakiś związek z tyłkiem)
Prawdopodobnie gdybyśmy zebrali wszystkie tego typu powiedzonka naszych rodziców okazałoby się, że wiele z nich się pokrywa. (Nie dłub w nosie boś nie prosie? Nie wytykaj języka bo ci krowa nasika? Nie zjadaj pestek, bo ci drzewo urośnie?) Jakby nasi rodzice (choć mieszkamy w innych częściach Polski) wynieśli je z jednego podwórka.
Niezależnie od tego, skąd biorą się te przestrogi, trzeba przyznać rację, że rodzice nas przede wszystkim uczą. Ja także nie jestem za bezstresowym wychowywaniem dzieci. Może nie, żeby prać po tyłku za każde przewinienie, ale dyscyplina jakaś i zachowywanie szacunku muszą być. Ile razy się widzi dantejskie sceny w supermarkecie, bo rodzicielka nie chce kupić tego, czy tamtego, albo sytuacje w autobusie... masakra.
Myślę, że te teksty są uniwersalne i każdy rodzic je wypowiada. Pytanie tylko, skąd oni wszyscy to znają, a końcu kiedys nie było neta i nie można było tak szybko rozprzestrzenić wiadomości... No nie wiem, ale ciekawią mnie takie rzeczy.
UsuńRozwydrzone bachory w sklepach zawsze spoko, gdyby to było moje dziecko to bym go chyba w tym sklepie zostawiła...