5 typów kierowców
Już za kilka miesięcy nastąpią zmiany w przepisach dla młodych kierowców. W kolejce czekają też nowe zasady egzaminu na prawko. Ja dzisiaj zabieram moich czytelników w podróż, w której poznają 5 typów kierowców, bo jak wiadomo – trzeba znać tego, z kim przyszło (albo przyjdzie) nam żyć.
Gdy Ewelina (pozdrawiam) zaproponowała taki temat posta byłam sceptycznie nastawiona. Jasne, samochodem jeżdżę prawie 2 lata i trochę już widziałam, i swoje przeżyłam, ale wątpiłam w to, że uda mi się skatalogować kierowców. A jednak… Udało się i nawet myślę nad drugą częścią, bo typy człowieka można mnożyć i mnożyć. Oto moja złota piątka.
5 TYPÓW KIEROWCÓW
5. Narwaniec
Egoistycznie postanowiłam zacząć… od
siebie. Jeśli mam zaliczać się do jakiegoś typu to właśnie do tego. Bo
widzicie, narwaniec to taki ktoś, kto nie potrafi usiedzieć spokojnie za
kierownicą. Ja nie uznaję czegoś takiego jak jazda płynna. Ja wciskam pedał
gazu tam, gdzie mogę, zmieniam biegi szybciej niż modelka ubrania przed
pokazem, a potem hamuje w ostatniej chwili, a wszyscy pasażerowie obijają się
na siedzeniach…
No dobrze, tak źle to nie jest, ale
jednak z tą jazdą płynną nie żartowałam. Po swoim ojcu odziedziczyłam zwyczaj
szarpania się z samochodem podczas jazdy. Moje Maleństwo (tak, właśnie tak nazwałam swój samochód) swoje, ja swoje, a
potem tak jakoś wychodzi, że hamuje gwałtowniej niżbym chciała.
4. Tatuś
Nowy kierowca jest skazany na łaskę
swoich rodziców. W końcu, w większości przypadków, to właśnie oni pożyczają
samochód. Spora ilość rodziców ma też nawyk pilnowania swoich pociech, gdy te
stawiają pierwsze kroki – albo ładniej – gdy te przemierzają pierwsze kilometry
bez instruktora po swojej prawicy.
Mogę się założyć, że spora część
młodych kierowców musiała jeździć z rodzicem, który bacznie pilnował, czy aby
na pewno auto wróci całe do garażu. Mój ojciec miał zwyczaj darcia japy za
każdym razem, gdy popełniłam jakiś błąd – typowy dla kogoś, kto dopiero zdał
egzamin na prawko i jest po tych trzydziestu kilku godzinach za kółkiem. To nie
były wielkie mankamenty, które mogły skończyć się tragedią, tylko, nie wiem –
zapomnienie o włączeniu świateł albo migacza przy skręcaniu. Darcie japy, mówię
Wam. A do tego wiecznie mówił, jak powinnam trzymać kierownicę, kiedy powinnam
zmieniać biegi, kiedy skręcić i za ile zacząć hamować. Dodam, że on nie jest
wielkim autorytetem w tej dziedzinie, bo jeździ tak samo jak ja albo i gorzej (
J ). Kazania za to prawić potrafił
bardzo długie. Najlepsze jest jednak to, że ostatnio pytał, kto ma
pierwszeństwo na jakimś tam skrzyżowaniu, bo… ja powinnam wiedzieć lepiej.
Mój tatuś tak skutecznie denerwował
mnie, gdy prowadziłam, że wreszcie, tocząc z nim słowną batalię, usadziłam go
na siedzeniu z tyłu. Jeździ tak do tej pory…
3. Ewa
Ewa to taki synonim kobiety. Chyba nikomu
nie muszę mówić jak one jeżdżą, a przynajmniej niektóre. Warto jednak skupić
się na pewnym elemencie, który jest cechą charakterystyczną każdej z pań.
Multitasking, czyli robienie kilku
rzeczy na raz, jest typowo kobiece, nie sądzicie? No nie uwierzę, jeśli mi
powiecie, że nie widzieliście kobiety, która prowadziłaby samochodów, śpiewała
najnowszy hit Beyonce i, jednocześnie, poprawiała puder na nosie przy okazji
popijając kawę. Czasami aż mnie dziwi, że na drogach wypadków jest tylko tyle…
Ja osobiście, mimo że jestem
kobietą, nie mam pojęcia, jak można pogodzić ze sobą tyle rzeczy i skupiać się
na jeździe. Nie ukrywam, zdarzało mi się poprawiać makijaż w samochodzie i
przeglądać się we wstecznym lusterku, ale wszystko w granicach rozsądku.
Niektóre sceny, które rozgrywają się na drogach, przyprawiają mnie o ciarki. A
najbardziej na świecie wkurwiają mnie telefony w wymanikiurowanej dłoni.
2. Kubica
Kubica to facet między 20 a 38
rokiem życia, który zapierdziela po ulicach na łeb na szyję. Wyprzedza na
trzeciego, mija na ślepo, pędzi tak, że ledwo można zarejestrować jego
obecność, a potem tylko słychać pisk opon i manewry na skrzyżowaniach, które
nie mieszczą się w głowie.
Często się słyszy, że motocykliści,
którzy jeżdżą jak szaleni to „dawcy”. Czy w takim razie nie powinno się tego
sformułowania używać także wobec kierowców? W końcu z nich chyba byłby większy
pożytek, gdyby ich maszyna rozbiła się na jakimś drzewie..
Bezmyślności i głupoty na drogach
nie popieram. Rozumiem, że komuś może się śpieszyć i czasami przyciśnie pedał
mocniej niż zazwyczaj, ale to jeszcze nie brawurowa jazda. Za to szpanowanie
tym, że samochód może wyciągnąć 150 na odcinku, gdzie normalnie powinno się
jeździć 90, to dla mnie kompletny debilizm i nie wiem, co tacy ludzie myślą,
gdy prowadzą (i jeszcze, nie daj Boże, kogoś wiozą).
1. Żółw
Totalne przeciwieństwo poprzednika.
Żółwie tempo na drogach jest wprost proporcjonalne (coś mi zostało z tej nauki
przedmiotów ścisłych) do szybkiej jazdy. Ja nie uważam się za osobę, która
jeździ strasznie szybko, ale też nie wlekę się jak ślimak. Jeśli zatem spotkam
w podróży delikwenta, który jeździ wolniej ode mnie czy od mojego dziadka, to
szlag mnie trafia. No, bo serio. Są jakieś zasady mówiące o tym, że pewnych
prędkości się nie przekracza. Wychodzę z założenia, że nie powinno się również
jeździć wolniej niż przewiduje norma.
Ostatnio oglądałam filmiki Serafina
(polecam SerafinTV na YT, przy okazji – chcielibyście poczytać o moich
ulubionych blogerach/youtuberach?) i akurat trafiłam na taki, w którym mówił o
jeżdżeniu samochodem. Twierdził, że kierowcy, którzy jeżdżą za wolno tamują
ruch. No ja się z tym, kurde, zgadzam. Gdzie trzeba zwolnić, tam zwalniajmy, ale
gdzie jest możliwość przyśpieszenia nie jedźmy 40km/h…
Ogłoszenia
parafialne:
Tragicznie się czuję. Jesień daje o
sobie znać: bolą mnie zatoki, jestem śpiąca (i nie chodzi o to, że budzą mnie w
nocy:):):)), czuję, że bierze mnie przeziębienie, no i nie mogę się
przyzwyczaić do powrotu na studiach (God, gorzej niż na 1 roku…).
Poza tym planuję post z ulubionymi
powiedzeniami moich rodziców. Może być?
PHOTO: Viktor Hanacek
Po pierwsze, nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak udało Ci się zronbić taki szablon. PO drugie, jestem zarówno za tym, żebyś napisała o bloggerach, jak i powiedzonkach rodziców Po trzecie, uważam że notka jest bardzo, bardzo trafna. We wszytskim trzeba odnaleźć złoty środek, to się tyczy dwóch ostatnich punktów. Tatuś to chyba praktycznie każdy rodzic świeżo upieczonego młodego kierowcy xD Narwańców też znam dużo :D Nie mogę się doczkeać następnego piątku xDxDxD No i mam nadzieję,że niedługo przyzwyczaisz się już do studiów, podobnie jak Twój ogranizm (kurde, chjyba każdy łapie jakiegoś wiruska na początku roku, bez kitu xD).
OdpowiedzUsuńZapraszam na zapiski-condawiramurs na świeżutko dodaną nowosć :)
Szablon był ściągnięty, to nie moja zasługa. Ja tylko pracuję nad doborem zdjęć, żeby wszystko piknie ze sobą grało.
UsuńCieszy mnie, że pomysły się podobają. Jeśli chodzi o blogerów to swoje typu już mam, jeśli zaś chodzi o rodziców to zbieram materiały ;D
No też mam nadzieję, że jakoś te studia ogarnę, bo w tym roku to jest istna tragedia... A czy organizm się przyzwyczai.. tego nie wiem. Padła mi odporność na pierwszym roku i szczerze? Jestem zdziwiona, że jeszcze nie byłam przeziębiona...
Pozdrawiam i wpadnę w niedalekiej przyszłości:)
Hm, jestem czymś pomiędzy Tatusiem, a żółwiem. Dobra, jeżdżę z tatą i też wydziera się na mnie mówiąc "ja wiem, że jest ruch prawostronny, ale chcesz wjechać na krawężnik?". Ale chyba usprawiedliwia mnie to, że niedawno zdałam egzamin i bez mojego instruktora, który miał sprzęgło i hamulec, czuję się mniej bezpiecznie na jezdni.
OdpowiedzUsuńTrafny post, nie powiem, że nie. Czekam na więcej! Coś o blogerach i teksty rodziców brzmią super :)
Powodzonka na studiach :D
vexykon.blogspot.com
Początki są najgorsze. Potem człowiek się przyzwyczaja do samotnej jazdy (ewentualnie z radiem). Uwierz mi, nic nie uczy tak bardzo jeździć jak branie pełnej odpowiedzialności za swoje czynny.
UsuńPozdrawiam :)
Cześć, po przeczytaniu tego posta zdałam sobie sprawę, że jestem zlepkiem wszystkich tych typów. I to chyba nie za dobrze :( częste ryski i zadrapania na karoserii mówią same za siebie.
OdpowiedzUsuńale chyba najbliżej mi do narwańca
Aż tak szalejesz za kierownicą?:D
UsuńMoje Maleństwo i tak jest sfatygowane, więc zawsze mogę powiedzieć, że "to już było".
Pozdrawiam:)
Zanim przeczytałam opisy, to byłam pewna, że będzie mi pasował Kubica... jednak po lekturze wiem, że na pewno nie :D Może ten narwaniec... Ja mam tak, że zawsze jeżdżę szybciej, niż ustawa przewiduje, ale w granicach rozsądku. Jak mamy drogę szybkiego ruchu, to lubię sobie przycisnąć pedał gazu, ale jak jadę po mieście, to staram się nie przekraczać aż tak bardzo ;) Kiedy jest bezpiecznie i można, to można, a jak mamy miejsca, gdzie o wypadek nietrudno, to trzeba jednak zwolnić. Na kursie dowiedziałam się, że w zakręty wchodzę jak kierowca wyścigowy (jeśli chodzi o szybkość, zmianę biegów i technikę) :D I że ogółem byłabym dobrym kierowcą wyścigowym, mającym szanse na zdobywanie pierwszych miejsc :D Niestety nie poszłam w tym kierunku, ale nawyki zostały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapraszamy na naszego bloga ->klik<-
Trzeba było spróbować! :) Zawsze to jakaś szansa i nowe przygody :D
UsuńJa z biegami zawsze miałam problem, bo jakoś nie było dla mnie logiczne ich ciągłe zmieniane. No litooości. Po co to komu?:D
Pozdrawiam:)
Większość moich znajomych właśnie zrobiła prawko i rzeczywiście mnóstwo z nich jest pod stałym nadzorem rodziców podczas jazdy. Rozumiem, że rodzice martwią się o swoje samochody, no ale z drugiej strony, jeśli ktoś zdał egzamin, to raczej od razu nie spowoduje wypadku, a z jakiegoś powodu właśnie tak się wydaje wszystkim rodzicom. A jeżdżenie obok swojej pociechy i ciągłe zwracanie uwagi może tylko młodego kierowcę o wiele bardziej zestresować. Już nie wspominając o tym, że np. moja koleżanka, która zdała egzamin jakieś dwa miesiące temu, jeździ lepiej od mojej mamy (i żeby nie było, moja mama wcale nie jeździ źle), więc nie ma co zakładać, że młody kierowca, to gorszy kierowca. Inna moja koleżanka ma za to tak, że może spokojnie brać samochód rodziców, pod warunkiem, że jej mama nie siedzi na miejscu pasażera, bo ona "woli nie widzieć, jak jej córka prowadzi i się nie stresować". Także to akurat chyba całkowite przeciwieństwo opisanego przez Ciebie nr 4.
OdpowiedzUsuńA co do Żółwi, to czasem mogą być o wiele bardziej niebezpieczni niż ci jeżdżący bardzo szybko . Na przykład na autostradzie ktoś kto jeździ szybko nie stwarza aż takiego zagrożenia, jak osoba, która się wlecze.
Pozdrawiam
teorainn
smiertelny-pocalunek
Jeżdżenie z rodzicem zawsze stresuje. Ale najgorsze jest to, że niczego się człowiek nie uczy gdy ktoś mu mówi co ma robić. Najpierw instruktor, potem rodzic... A jak samotnie wybierze się człowiek w podróż to nogi mu się trzęsą niczym mi na egzaminie i nic z tej jazdy nie wychodzi. A samochód to przyjemność!
UsuńJa np. nie lubię jeździć samochodem z moja siostrą. No po prostu nie jestem w stanie tego przeżyć.
No dokładnie. Autostrada rządzi się swoimi prawami i wiadomo, nie każdy może sobie pozwolić na to, żeby szybko zasuwać, ale nie oszukujmy się 50km/h to nie jest prędkość, którą można tam rozwijać...
Pozdrawiam:)
Kurcze, czyli jestem narwańcem :P Uwielbiam szybką jazdę i nie toleruje piłowania samochodu na niskich biegach. Jak ruszanie to dużo gazu i tylko kolejne biegi. :P Z hamowaniem jednak już staram się robić to bardziej delikatnie, bo nie lubie jak mną rzuca po samochodzie prze gwałtownym hamowaniu. :P
OdpowiedzUsuńOj też nie lubię jak mną rzuca po samochodzie, ale ja to jestem psychicznie na to nastawiona, bo przecież wiem kiedy wykonam jakiś manewr. Współczuję za to moim pasażerom :D
UsuńPozdrawiam:)
Ja nie jeżdżę samochodem,ale mój brat to typowy kubica,jakiego opisałaś :)
OdpowiedzUsuńroyal-girll.blogspot.com
Współczuję bratu, jeszcze bardziej Tobie. Kiedyś jechałam z bratem koleżanki... Jezu... Serce w gardle.
UsuńPozdrawiam:)
Może może, jestem za! ;)
OdpowiedzUsuńA co do tych kierowców... ja planuję prawko na ferie zimowe i... już się boję. Poza tym jestem dość niecierpliwa i szybko sie irytuje wiec za kierownica pewnie bede wkurzona x2. ;)
Mam tak samo :D Ja za kierownicą klnę więcej niż normalnie. I krzyczę i denerwuję się i wzdycham z rezygnacją... Ale tak też da się żyć, wiem co mówię :D Całkiem dobrze mi się jeździ w takim stanie, przynajmniej nie jest nudno. A i wyrzucić z siebie mogę wszystko co stało mi ością w gardle, więc jest to wielki plus.
UsuńJa to prawko robiłam kilka miechów... Tragedia ogólnie, ale było warto, bo teraz się prosić nikogo o podwózkę nie muszę.
Pozdrawiam:)
nie skończyłam prawka ale jeździłam na kursie;) z moich doświadczeń to jeszcze grupa z opóźnionym czasem reakcji - zielone pali się już jakiś czas a ten dalej czeka.
OdpowiedzUsuńJako pieszy - nienawidze kierowców (czesciej to kierowczyni/kierowniczki (sic!)) które prejezdzaja po pasach gdy ja jestem w połowie drogi -.-'
dziekuje pieknie za odwiedziny:)
Oooo, tak. Bo się taki zagapi albo robi nie wiadomo co za tą kierownicą, a Ty stój i kurde zaraz znowu czerwone....
UsuńSerdecznie współczuję wszystkim, którzy będą zdawać prawko po staremu. Ja już jeżdżę dwa lata i chociaż uwielbiałam jeździć na jazdach z instruktorem, to egzamin to była prawdziwa masakra. Nigdy przed ani po tak bardzo się nie stresowałam. Nawet przed maturą!
OdpowiedzUsuńAle wracają do typów to ja się nie potrafię jednoznacznie zakwalifikować do jakiejkolwiek z przedstawionych typów. U mnie to zależy od humoru. Ja mam dobry dzień to absolutnie nic mi nie przeszkadza, ale jak mam gorszy dzień to już wychodzi ze mnie totalny nerwus i irytuje mnie dosłownie wszystko, a najbardziej piesi, którzy włażą pod koła nawet nie spojrzawszy czy coś jedzie czy nie.
Co do jazdy z rodzicami - lubię jeździć z tatą. On mnie od początku wszystkiego uczył i jedynie do czego się czepia to do prędkości, że albo za szybko, albo za wolno. Za to moja matka (która prawka nie ma) oj, to jest inna bajka, ale ona ogólnie boi się jeździć, więc jakikolwiek gwałtowniejszy manewr i jest panika.
Fajny post :)
POzdrawiam!
Egzamin bym katastrofalny. I o ile za pierwszym razem nie stresowałam się praktycznie wcale to kolejne niepowodzenia skutecznie ten stres mi zagwarantowały.
UsuńTaaak! Piesi to jest katastrofa. I zawsze mnie kurde denerwuje gdy mówią, że kierowcy po raz kolejny potrącili pieszych, ile to wypadków itd. Jasne. Czasami wina ewidentnie leży po stronie kierowcy, ale są wypadki kiedy winny jest nie kto inny jak pieszy, który uważa się za świętą krowę i nawet w najgorszą pogodę bezmyślnie pakuje się na jezdnie, bo przecież "kierowca ma zasrane prawo się zatrzymać". Gorzej, że czasami strasznie ciężko jest wyhamować...
Mój ojciec wiecznie powtarza, że mogłabym jechać szybciej. Tylko jego szybciej niekoniecznie jest przeze mnie uznawane za bezpiecznie. Dlatego właśnie wolę, gdy siedzi z tyłu... Mniej pyskuje.
Pozdrawiam i dziękuję :)
Ja nie mam prawka z własnego wyboru. Jestem strasznie roztrzepanym człowiekiem, który wiecznie buja głową w chmurach. Kto normalny dałby takiej osobie auto? Sama bym go nawet nie chciała. Fakt, że komunikacja miejsca jest bardzo uciążliwa i czasami rozmarzę się nad posiadaniem własnego auta, ale potem przypominają mi się różne nieciekawe sytuacje na drodze (korki,kolizje), nie potrafiłabym się wtedy zachować, zaczęłabym panikować, a gdy sie denerwuję to zamieniam się w bezmyślną kluchę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://geekbsf.blogspot.com/
Ja to nigdy nie lubiłam jeździć po mieście, bo te korki doprowadzają mnie do psychicznej ruiny. Do tego piesi, którzy pchają się pod koła, zwalnianie na kazdych światłach i jazda zderzak w zderzak. Niee, zdecydowanie bardziej wolę spokojną jazdę po bocznych drogach :D
UsuńPozdrawiam:)
Mam prawko już ponad rok. Jetsem czasami przerażona osobami które poruszają się autami. Najbardziej nie lubię "Kubicy" i "żółwia". Moja koleżanka jeździ własnie jak Kubica i już zdązyla straci prawko na 3 miesiące.. Głupota. :)
OdpowiedzUsuńCo Ty mówisz... Tragedia, ale skoro lubi prędkości to i z konsekwencjami powinna się liczyć...
Usuńja jeszcze prawka nie mam, więc do żadnej grupy JESZCZE się nie zaliczam xD
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
Jeszcze :D Słowo klucz
UsuńKurcze nie wiedziałam, że jest aż tyle typów kierowców :D
OdpowiedzUsuńhttp://miczagblogger.blogspot.com/
Też tego nie wiedziałam, a potem zaczęłam pisać...
Usuńświetny post :)
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Świetny wpis :) Ja co prawda prawko mam od 4 lat, ale w tym momencie raczej zaliczam się do żółwia, bo w ogóle nie jeżdżę, chociaż wczoraj się przełamywałam i na szczęście mój chłopak jest raczej spokojnym nauczycielem :>
OdpowiedzUsuńNiczym moja siostra... Po długim okresie niejeżdżenia jest straszny problem w tym, żeby wsiąść za kierownicę.
UsuńPozdrawiam:)
Prawka jeszcze nie mam i do niczego się nie zaliczam, ale post mi się miło czytało :D
OdpowiedzUsuń/Liseł
http://you-always-be.blogspot.com
Cieszy mnie to bardzo:)
UsuńPodoba mi się Twój wpis - ja zdecydowanie zaliczam się do typu narwaniec :) Lubię też szybką jazdę i bystrych kierowców. Moi bracia mówią, że jeżdżę jak facet - czyli pewnie, szybko zmieniam biegi, ale mam coś z tego typu Ewy - czyli zdarza mi się robić kilka rzeczy na raz (nigdy się nie malowałam prowadząc, totalna głupota). Zawsze myślę o sobie, ale też o innych pasażerach - bezpieczeństwo przede wszystkim.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Malowanie się podczas jazdy to totalny bezsens. Nie można poczekać do czerwonego światła na skrzyżowaniu? Ja bym czekała.
UsuńPozdrawiam:)
A mnie właśnie tata wrzuca od razu na głęboką wodę. I szczerze, to też nie jest za dobre. Mnie jeszcze wkurza jak ktoś ma skręcać i włącza kierunek w momencie skręcania...nie cierpię!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, obserwuję!
[ice maiden]
Ooo, tak. Kierunki wrzucane na ostatnią chwilę są irytujące :)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam:)
Fajnie, że się przyznajesz do swojego stylu jazdy :D Masz ten sam co moja przyjaciółka i wybacz ale BOŻE. Nie cierpię z nią jeździć :D Mi chyba najbliżej do żółwia, tylko że nie jeżdżę tak wolno. Po prostu jeżdżę bardzo przepisowo i jest to u mnie drażliwy temat, ponieważ uważam, że skoro są jakieś zasady to powinniśmy ich przestrzegać i nie zostały one stworzone jakoś bezmyślnie a w konkretnym celu. No więc jak jest do 40km/h to jadę tak z 47, bo jest to przepisowo nieprzepisowe 10 więcej :D A jak jakiś "Kubica" za mną jedzie, to mam to gdzieś, niech sobie mnie wyminie i już. Skądś muszą brać organy, nie? :D
OdpowiedzUsuńA "Ewą" mnie dobiłaś :D Kiedyś czekałam na światłach na skrzyżowaniu i nareszcie - zielone. No ale auto przede mną z jakąś babą głupią w środku (było widać, że kobieta, stałam tam chyba z 5 minut to zdążyłam się przypatrzeć) oczywiście stało dalej. Dlaczego? Bo ona sobie coś musiała w torebce poszukać i nawet nie zauważyła zmiany światła. Nosz kur.! Jak się jest pierwszym na światłach to niech się jaj nie robi, kurde.. :/
A ja dodałabym jeszcze "telepatę" czyli kierowcę, który właśnie w ten sposób się porozumiewa. Po co mu kierunkowskaz? Nie słyszałaś jak ci powiedział że skręca? :D Szczególnie mnie to irytuje na rondzie. Nie wjeżdżam na nie, bo nie daje chłop/baba kierunkowskazu, a skręca. Yhm. No dzięki. :D
Zapraszam! zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
Na tym blogu przyznaję się do wielu rzeczy. Mogłabym napisać, że jestem najlepszych kierowcą na świecie, ale po co kłamać? Szczerość bardziej przyciąga uwagę.
UsuńJa niestety wychodzę z założenia, że przepisy przepisami, ale ustawienie znaków na drodze jest czasami totalnie bezmyślne. Po drugie, niestety, ale znaki stoją w miejscach, w których od lat nie powinny stać, do tego w miastach są takie skupiska tego wszystkiego, że nawet nie można ogarnąć co i jak. Beznadzieja.
Ja bym na taką trąbiła. Koniec końców załapałby, że ma jechać dalej.
Na rondzie najgorzej :( Ile to razy mam ochotę pomachać środkowym palcem, gdy widzę takiego typa, który skręca, a nie wrzuca kierunku... A ty stój człowieku jak głupi...
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz - zrobiło mi się naprawdę miło, wiedząc, że ktoś taki jak Ty uważnie czyta moje bazgroły, hihi.
OdpowiedzUsuńOj, kierowcą to ja jeszcze nie jestem i minie dobrych parę lat, nim się stanę, a rodzice już mnie namawiają do rozpoczęcia nauki 'domowej' wraz z nimi, podczas gdy ja cały czas się zastanawiam, jaki po tych przygodach będzie samochód, i czy w ogóle będzie...
Z tego, co zdołałam sama zauważyć będąc towarzyszem prowadzącego auto lub jednym z pasażerów (a nawet pieszym!) coraz bardziej denerwują mnie te ślimaki. Rozumiem, że nie chcecie państwo przypadkowo złamać przepisu, ale jazda 30 km na terenie niezabudowanym też jest karalna. A z tym pieszym dokładniej chodzi mi o to, że kilka tygodni temu przechodząc przez przejście z przyjaciółką omal nie rozjechała nas starsza para, która jak było po niej widać nadzwyczaj świetnie się bawiła. Nie zrozum mnie źle - nie byłyśmy nieuważne, zawsze rozglądam się po kilka razy w prawo i lewo przed wejściem na zebrę i dopiero wtedy, gdy widzę, że nic nie nadciąga albo samochody zwalniają i się zatrzymują wkraczam. Tak było i tym razem, dodam, że był wieczór, lecz latarnie świeciły jasno. Była to na ulicy dwupasmowej jednokierunkowej. Na jednym pasie samochody się zatrzymują. Wychylam się jeszcze by zobaczyć, co dzieje się na drugim i czy nic nie nadjeżdża. Ok, tam pusto. Idziemy, prawie przekroczyłyśmy drugą część... lecz coś mi tu za jasno od nadciągających przednich świateł. Opamiętuję się, staję, krzyczę i szarpię przyjaciółkę do tyłu. Samochód hamuje piskiem, ledwo co w nas nie wjeżdża. Wpatruję się w szybę i kogo widzę? Rozbawionego niemal do łez dziadziusia za kierownicą i jego żonkę! Rzeczywiście, mogliście nas zabić, przezabawne! Przechodzimy tym razem najostrożniej jak się da i zaczynają się rozkminy, których nie ma tutaj najmniejszego sensu wypisywać. No nic.
Takim starszym osobom jeszcze raz przeprowadzić egzamin jazdy oraz obowiązkowo sprawdzić wzrok i inne narządy zmysłu lub występowanie ewentualnych chorób.
Też napisałam eseja, jej. :D
Życie nauczyło mnie tego, że należy czytać uważnie. Moja osobowość wymusza za to na mnie docenianie pracy innych, a chyba nie ma lepszego sposobu jak wyczerpujący komentarz.
UsuńSłuchaj rodziców. Nie powinnam do tego namawiać, ale jednak muszę - im szybciej oswoisz się z samochodem tym lepiej. Ja swojemu ojcu zakomunikowałam, że nie wsiądę do "eLki" dopóki nie pojeżdżę jego samochodem. No po prostu nie było opcji. Musiałam wsiąść, ogarnąć gdzie jest gaz, gdzie hamulec, a gdzie sprzęgło. I te kurde 2 metry też musiałam się przetoczyć, bo to po prostu gwarantowało mi, że nie będę aż tak bardzo się denerwowała na kursie, a poszłam od razu na głęboką wodę, czyli wyjechałam na miasto.
Najlepiej... te 30km/h w terenie niezabudowanym to moje utrapienie. No jak tak kurde można. Jeszcze rozumiem jakby droga była jakaś wyboista itd., ale nie jest, a ktoś i tak toczy się kurde po tej jezdni.... Nie wiem, może oni wszyscy podziwiają krajobrazy?
Babcie i dziadkowie <3 Uwielbiam. Jezu, ja się boję wsiadać do samochodu z dziadkiem. W pewnym wieku już po prostu nie powinno się zasiadać za kierownicą.
Dziękuję za ten esej :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeju ale świetny post! Właśnie niedługo sama będę kierowcą, więc mega mnie to zainteresowało:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! byłabym wdzięczna gdybyś przeczytała nowy post i pomogła mi w konkursie:) pozdrawiam!
xshandy.blogspot.com
Szerokiej drogi!:)
UsuńPamiętam jak moja siostra zdała prawko i nigdy nie chciała jeździć z punktem 4, bo zawsze kończyło się to kłótnią...
OdpowiedzUsuńCo do tej Ewy, to mi się przypomniała mi się pewna parka jadąca samochodem. Facet (on kierował) jechał bardzo wolno (na drodze głównej wydaje się to bardzo dziwne), a kobieta... maluje rzęsy przeglądając się w lusterku bocznym (tak to się nazywa? Nie mam pojęcia o samochodach). Myślałam, że wtedy padnę na ziemię. Makijaż przede wszystkim ^^
Pozdrawiam.
Hahahha, ale jaki dobry facet. Specjalnie zwolnił, żeby jego kobieta mogła się umalować, no takich to ze świecą szukać (i nawet tutaj nie ironizuję). Czy boczne lusterko to nie wiem. Powiedziałabym prędzej, że malowała się w tym, które jest w środku samochodu, a to boczne nie jest :D
UsuńU tak samo.. Jazda samochodem z moim ojciec wiecznie kończyła się kłótnią i zepsutym nastrojem na resztę dnia.
Pozdrawiam :)
No właśnie też mi się to dziwne wydaję, ale kobieta patrzyła w boczne. No cóż, grunt to żeby się w związku dopełniać :)
UsuńJa chyba jestem połączeniem narwańca i ewy :D haha
OdpowiedzUsuńKonkursy internetowe ♥
Wybuchowe połączenie :D
UsuńHaha, ciekawe jakim kierowca ja będę :D
OdpowiedzUsuńmoja mam to trochę taka Ewa, dużo naraz potrafi zrobić, ale nie sa to typowo plytkie zachowania (jest po prostu uzalezniona od telefonu!) jednak jest jedna 3 osob z którymi nigdy nie balam sie wsiasc do samochodu/K
No to ja z moim ojciec nie lubię jeździć, mama za to prawka nie ma.
UsuńPozdrawiam:)
Mnie najbardziej wkurzają (a raczej przerażają) 'kubice' i Ewy. Dlaczego Ewy? Bo nie wiadomo jakbyś się wdzięczyła żadna nie zatrzymuje gdy stoisz na przejściu..
OdpowiedzUsuńhttp://frazeologizmastrall.blogspot.com/
Na przejściu to i ja rzadko się zatrzymuję, bo - jakby nie patrzeć - ja też, jako pieszy, wiecznie muszę stać. Ale spokojnie, staram się jak mogę jednak przepuszczać ludzi na zebrze.
UsuńPozdrawiam:)
ja jeszcze nie mam prawo jazdy, ale pewnie będę żółwiem :D
OdpowiedzUsuńhttp://healthy-beauty-lifestyle.blogspot.com/
Najważniejsza jest znajomość samej siebie:D
UsuńPozdrawiam:)
Jeszcze nie czuję się, żeby zostać kierowcą i jak na razie nie zamieram robić prawka. :D Oszczędzę biednych ludzi. :P
OdpowiedzUsuńTeż tak mówiłam, ale teraz dziękuję losowi, że miałam okazję zrobić prawko zaraz po 18... Życie jest teraz piękniejsze, tylko droższe - niestety.
UsuńPozdrawiam:)
Jestem 'Ewą'... Podczas jady często się maluję, albo szukam czegoś w torebce. I tak wiem - nie jest to do końca bezpieczne ;p Fajny wpis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo jak tak można podczas jazdy? Ja to bym się o zdrowie (jak nie swoje to innych) bała.
UsuńPozdrawiam i dziękuję:)
Ja niestety nie mam jeszcze prawka. Ale domyślam się, że gdybym była kierowcą pewnie byłabym 'Ewa' :)
OdpowiedzUsuńZa dużo tych Ew na drodze :D
UsuńPozdrawiam:)
Może nie mam jeszcze prawka, ale bardzo rozumiem to co napisałaś! Bardzo się uśmiałam :D Genialny post! <3
OdpowiedzUsuńNOWY POST! ZAPRASZAM!
MÓJ BLOG-KLIIK
Wiem, wiem :3
UsuńPojawiam się także tutaj :)
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, powiedzonka, bloggerzy i yotuberzy, to doskonałe pomysły na kolejne tematy na #dziennikarskipiątek i mam nadzieję, że je nam przedstawisz. Bardzo! Bardzo! :)
Sama kierowcą nie jestem - i nie będę - ale z samochodem miałam w życiu do czynienia (co prawda jako pasażer, ale jednak) i najbardziej zgadzam się z tymi dwoma ostatnimi. Takie popadanie ze skrajności w skrajność jest naprawdę irytujące. Czy kierowcy, którzy jada wolniej niż ustawa przewiduje nie wiedzą, że oni także są niebezpieczni na drodze? W imię czego się tak ślimaczą? Bo na pewno nie bezpieczeństwa. Już sobie wyobrażam jak kierowcy klną na "tego pajaca w fordzie, co za debil dał mu prawko, w ogóle nie umie jeździć" i takie tam. O typie kubicy się nie wypowiem, bo w sumie co tu dużo mówić. Jak kto się, śpieszy, to się diabeł cieszy :) Czy jakoś tak.
Najbardziej ze wszystkich zastanawia mnie trzeci typ, czyli Ewa. Niby nie bez przyczyny, faceci mówią, że kobieta, to fatalny kierowca, ale jakim cudem do jasnej ciasnej można robić tyle rzeczy na raz? Nie mieści mi się to w głowie.
Uśmiałam się czytając ten post. Szczególnie przy części na temat tatusiów i darcia japy z byle powodu. Humor ci dopisuje, a jesli chodzi i przeziębienie, to chyba każdego łapie :) Choróbsko jedne...
Życzę weny na kolejny piątek i pozdrawiam :*
Też mam taką nadzieję. Póki co bloggerów spokojnie mogłabym przedstawić, tak teraz mi nawet przyszedł do głowy pomysł w jakiej formie (ale ja jestem genialna, brawo dla mnie), w domu jestem w weekendy i zbieram materiał nad powiedzeniami moich rodziców (Coś w ten deseń), a youtuberzy- się zobaczy.
UsuńOni się chyba ślimaczą bo boją się jeździć. Ja np. nie przekraczać pewnych prędkości przy słabej pogodzie, bo się obawiam wypadku, może dla tych żółwi problemem jest jakakolwiek prędkość. Nie wiem, ale po co w takim razie wsiadac do samochodu?
A humor przeciwnie - ostatnio jakoś mi nie dopisuję, ale staram się jak mogę, że przynajmniej moi czytelnicy mieli uciechę podczas czytania. :)
Pozdrawiam:)
Zgadzam się ze wszystkimi kategoriami. Jeszcze podpięłabym coś w stylu Cenzor. Do której sama bym się zaliczała, bo potrzebowałabym kogoś kto wyciąłby wszystkie moje słowa powszechnie uznane za obelżywe w stosunku do innych kierowców. :D Zgodnie z hasłem, jeśli nie bluźnisz za kółkiem, to jesteś tym, na którego bluźnią :D
OdpowiedzUsuńKurde, to na mnie nie bluźnią? Bo ja to na wszystkich... :D O takim typie nie pomyślałam także dziękuję pięknie za dodanie go :)
UsuńPozdrawiam
I didn't understand a word but I have to say that you maybe should put more photos. You always have lovely photos :) (I've seen your older photos) and I think with more photos you will have more readers (foreign readers). :)
OdpowiedzUsuńAnyway, just found your blog and had a need to say something nice to you and to follow you :) Wish you lovely day!
Visit me: Kapege life moments :)
Odpowiem po polsku, bo nie chcę mi się tego wszystkiego tłumaczyć (mój angielski ostatnio podupada) - nie mam zamiaru robić z tego bloga albumu ze zdjęciami. Tutaj zawsze były teksty i teksty będą. Że nie jest to blog dla obcokrajowców to ja wiem, ale trudno. Nie mogę swoimi postami uszczęśliwić wszystkich (a szkoda, bo bym chciała. ile świat traci na tym, że nie mogę mnie zrozumieć :3)
UsuńCo do tych typów kierowcy to zgadzam się z Tobą w 100% ;) Nie czytałam jeszcze takiego posta w bloggerze ;p bardzo ciekawie to wymyśliłaś i napisałaś Ja bym chyba nie dała rady zrobić takiego wpisu ;p Nie umiem powiedzieć, którym typem kierowcy jestem chyba z każdego po trochu ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
http://madeleineee1994.blogspot.com/2015/10/zwyklak.html
Lubię robić rzeczy, których wcześniej się nie widziało :)
UsuńFajny post, pierwszy raz sie z takim napotkałam. Ja się nie mogę teraz doczekać kiedy ja zaczne nauke jazdy, ciekawe jakim typem kierowcy będę ja xD hahah :D Umieram z ciekawości w tym momencie. Fajnie piszesz posty! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://comocarmen.blogspot.co.uk/
Bardzo dziękuję:)
UsuńKochana bardzo dziękuję za tak miłe słowa na moim blogu. Jest mi niezmiernie miło, że doceniłaś moją pasję i zdjęcia. Twoja opinia naprawdę zrobiła ciepło na moim serduszku! Jeśli chcesz oglądać częściej moje fotografie to zachęcam do zaobserwowania bloga. Będziesz miała na bieżąco aktualność i najnowsze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńKiedy napisałaś u mnie komentarz od razu, gdy go zobaczyłam weszłam na Twojego bloga. I nie mogłam się oderwać. Przeczytałam kilka notek jednym tchem. Masz niesamowicie swobodny styl pisania. Kolejne notki pochłaniam w wolnym czasie. Dawno tak przyjemnie nie czytało mi się tekstów.
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam ponownie na nową porcję zdjęć, która jest już na blogu!
Ela z www.missellie.pl
Mam nadzieję, że rzeczywiście teksty są tak dobre, a moja opinia była tak miła, bo mi się podobało. Już mam taki zwyczaj, że jak coś robi mi dobrze to ja sie chętnie odwdzięczam.
UsuńPozdrawiam:)
Sama chodze na prawo jazdy i w duchu liczę, ze zdążę jeszcze w tym roku. Nie chciałaby dopłacać tylko po to aby przejść dodatkowe szkolenie. No cóż miejmy nadzieję, ze się wyrobie :D
OdpowiedzUsuńhttp://sugarivett8.blogspot.com/
Ano, z tym szkoleniem to też wymyślili... Powodzenia! :)
UsuńMnie w szkole przezywają Ewcia i mam nadzieję,że to nie będzie się utożsamiać z moją jazdą :)
OdpowiedzUsuńCzas pokaże :D
Usuńubawiłam się czytając post! Naisałaś to świetnie - lubię czytać tego typu wypowiedzi z poczuciem humoru :) Ja chyba bym się zaliczyła do narwańców jak Ty;p chociaż z tym hamowaniem w ostatniej chwili to u mnie nie jest ;p ale jestem narwana no i niecierpliwa!:p
OdpowiedzUsuńSandicious
Poczucie humoru, tego mi tej jesieni brakuję, ale pracuję nad tym, żeby przynajmniej w tekstach było go trochę.
UsuńNerwowość i niecierpliwość to straszne cechy ;/
Pozdrawiam:)
A mnie szablon tak średnio przypadł do gustu. Może dlatego, że mam uraz do tych a'la profesjonalnych. Po prostu nie umiem się takim czymś rozeznać;D Trafić na najnowszy post jest łatwo, ale chcąc znaleźć coś innego - już trudniej. Choć ładnie wygląda, to muszę przyznać.
OdpowiedzUsuńCo do notki, nie mam prawka, więc nie powinnam się może odzywać, ale najbardziej wkurzają mnie narwańcy. No nie ma nic gorszego niż widzieć, że za chwilę jest skręt/ ograniczenie/ idzie babka/ jedzie samochód itp. i widać, że trzeba zwolnić, ale nie! W ostatniej chwili musi! A mnie skręca od szarpnięcia pasem. Takie zachowanie zawsze jadę. Zresztą... wszystkie typy, które tutaj wypisałaś mnie denerwują. Ale z drugiej strony, ciekawe jak nas oceniających ocenialiby inni:D Ach, wybrałam sobie moment na komentarz, bo akurat dziś idę zapisać się na testy:D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;*
Nie umiesz? Ja bym powiedziała, że nie jesteś przyzwyczajona. MI tez było ciężko przestawić się z tych szablonów typowo dla opowiadań i tych, jak to nazwałaś, a'la profesjonalnych. Ale wierz mi, po jakimś czasie człowiek się dostosowuje i już go to nie razi po ślepiach (mnie nie razi, a ma wrażliwe:D).
UsuńJa to wolę nie wiedzieć jak mnie oceniają inni kierowcy :D
Powodzenia!
Ciekawe jakim ja będę :D
OdpowiedzUsuńyolooliwkaa.blogspot.com
Ja nie wiem, ale mam nadzieję, że dobrym ;D
UsuńŚwietnie napisany post! Ja już wiem, że będę typową Ewą, bo to raczej niemożliwe, żebym tak szybko się zmieniła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://just-do-one-step.blogspot.com
W razie gdybyś na światłach zbyt długo stała to będę trąbiła:D
UsuńPozdrawiam:)
Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńObserwuje i liczę na to, że tobie również spodoba się mój blog i zrobisz to samo :)
maarzycieelka.blogspot.com
Jak mi się spodoba to na pewno zaobserwuję ;)
UsuńJuż nie mogę się doczekać aż w końcu zrobię prawo jazdy :)
OdpowiedzUsuńMój blog - klik
Prawko to świetna rzecz :)
UsuńPozdrawiam:)
Hejo!!! :3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, że tak późno, ale mam mało czasu :(
Notka fajna :D
Nie lubię, jak ktoś jedzie tak mega wolno. Masakra. Idzie się załamać xD
Hehe. Fakt. Dziwne, że nie ma więcej wypadków, skoro ludzie podczas jazdy robią tysiące innych rzeczy, ale dobrze, że tak nie jest ;)
Lecę dalej!
Maggie
Tyle rzeczy robią na raz - ja to bym tak nie mogła!
UsuńPozdrawiam:)
Świetny wpis. Podoba mi się Twój styl pisania. Mam prawko od roku, ale w tych stylach siebie nie odnajduję. Co do zmian, to ja sobie współczułam ekojazdy, ale teraz to dopiero będą mieli, także nie zazdroszczę przyszłym kandydatom na kierowcę, zwłaszcza tego placu manewrowego w specjalnym ośrodku dla kierowców, bo jazdę z liściem i ograniczona o 10 km/h prędkość to da się znieść przez ten okres próbny. Będą większe koszty, a sama sporo wydałam. Spotykam na ulicach wymienione przez Ciebie typy. No cóż, niektórzy są irytujący.
OdpowiedzUsuń